środa, 14 maja 2014

Rozdział 2: "Małymi kroczkami"

- Chcesz jego firmę? Po co ci? Masz już przecież firmę transportową - bąknęła cicho Victoria, gdy drzwi windy się rozsunęły.
Jebane windy!
Już i tak ciężko mi się przy niej kontrolować, ale te pierdolone metalowe pułapki bez możliwości wcześniejszego wyjścia jeszcze bardziej potęgowały to uczucie.
Skinąłem głową.
- Malik Transportations działa tylko tutaj. Freightlines ma o wiele większy zasięg.
Marzyłem o tej firmie od kiedy tylko zobaczyłem jak wieloma statkami dysponują i jakie ilości towaru przewożą.
- Czemu nie możesz po prostu rozbudować Malik Transportations?
- Bo jedna firma tego typu mi nie wystarcza. - Uśmiechnąłem się pod nosem, a ona żartobliwie przewróciła oczami.
- Kim jest ten facet z którym będziesz omawiał interesy? Kto to taki? - zapytała, gdy otworzyłem przed nią drzwi do restauracji.
- Jos Diamond. Jest głównym prezesem przedsiębiorstwa Freightlines - wyjaśniłem półgłosem, szukając jej dłoni, bym mógł ją chwycić.
- To brzmi dość poważnie. Musi być kimś ważnym - bąknęła.
Właściwie, opisałbym go raczej jako wielkiego aroganta.
- Tak, dlatego cieszę się, że jesteś ze mną - przyznałem szczerze.
Dzięki niej zachowywałem spokój. Bez niej, wsadziliby mnie do pudła za zamordowanie tego staryego pryka.
- Dla ciebie wszystko. - Uśmiechnęła się.
Boże. Była tak kurewsko piękna.
Zasługiwała na kogoś o wiele lepszego niż ja.
Humor trochę mi zmalał, gdy ponownie zauważyłem tę smutną prawdę.
Paul Marly, mój bliski współpracownik biznesowy znalazł się przy nas w ciągu sekundy, gdy zatrzymaliśmy się przy wysepce kontuaru.
Przygarnąłem go pod swoje skrzydła zaledwie kilka miesięcy temu, ale będąc w tamtym budynku wiedziałem, że radzi sobie zadowalająca dobrze. O wiele lepiej niż Ted Turner, ta żałosna podróba szefa, którym był dla Victorii.
Paul planował odkupić ode mnie ten budynek i, niespodzianka, naprawdę rozważałem jego ofertę widząc co zrobił z tym miejscem.
Podobał mi się jego gust.
- Panie Malik, zaszczyt mi tu pana gościć. Pańskie miejsce jest oddzielone i gotowe do użytku.
Skinąłem głową, delikatnie zdejmując żakiet z ramion Victorii.
- Pomyślałem, że najwyższy czas na odwiedziny. Trochę minęło od naszego ostatniego spotkania - odparłem pewnym głosem.
- Zawsze miło tu pana widzieć, sir. - Przytaknął, uśmiechając się z gracją i poczuciem odniesionego sukcesu.
Taa, uśmiechaj się, pewnie że tak. Tylko i wyłącznie dzięki mnie jesteś teraz tu, gdzie jesteś.
Jeden z jego pomocników nazbyt gorliwie odebrał ode mnie okrycie Victorii, a my udaliśmy się do stolika, gdzie czekał już na nas Diamond i jego asystent, który wyglądał na skrępowanego za każdym razem, gdy mieliśmy jakieś spotkanie.
Wstali oboje, gdy przeszliśmy przez główne drzwi prowadzące do bardziej odosobnionej części restauracji.
- Ach, panie Malik. Jak dobrze w końcu pana widzieć.- Przywitał mnie Diamond, ściskając moją dłoń zbyt mocno i potrząsając nią spiętym gestem.
- Panie Diamond, chciałbym przedstawić moją osobę towarzyszącą. Panna Victoria Greene.
- Ach, Greene? Skądś kojarzę to nazwisko.
Victoria uśmiechnęła się miło.
- Może zna pan mojego ojca, nazywa się Dion Greene.
- Dion Greene? Czym zajmuje się twój ojciec? - zapytał.
- Jest współzałożycielem Gratner Incorporates, tutaj w Londynie. Jego partner Gideon Gartner wprowadził firmę na rynek amerykański.
Widziałem zaskoczenie w jego oczach.
- Twój ojciec jest wspaniałym człowiekiem. Bardzo miło mi poznać tak piękną, młodą damę.
Sięgnął do jej palców i unosząc jej dłoń na wysokość swojej twarzy, lekko cmoknął jej zewnętrzną część. Mocniej objąłem ją w talii, przyciskając do swojego boku, gdy poczułem rosnące ukłucie zazdrości.
Precz z łapami, ty stary sprośny pryku.
- Mnie również jest miło - odpowiedziała nieśmiało.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Proszę, siadajcie.
Odsunąłem dla niej krzesło, a ona usiadła powoli, poprawiając swoją długą czerwoną sukienkę.
Kurwa, zerwałbym z niej tę kieckę, zanim miałaby szansę odezwać się na przywitanie, kiedy wszedłem do swojego mieszkania, ale nie mogłem tego zrobić. Jej odmowa byłaby dla mnie nie do zniesienia.
- Co ty na to, żebyśmy najpierw zamówili, zanim przejdziemy do głównego tematu, Zayn? - zapytał Jos, a ja jeszcze bardziej zmrużyłem swoje i tak już lekko przymknięte oczy.
- To dość rozsądny pomysł. Victorio. - Zawiesiłem na niej swój wzrok, a ona zerknęła na mnie, po pobieżnym rozeznaniu w karcie zup.
Uśmiechnęła się nieśmiało i lekko pochyliła w moją stronę. Przysunąłem się bliżej, by zobaczyć co chce mi pokazać, wskazując na danie pod nazwą "pulchna niespodzianka w kieszeni".
Zachichotała po cichu, a ja z trudem pohamowałem mój śmiech wywołany jej żartem.
Nie mogłem przestać na nią patrzeć. Nie mogłem ukryć uśmiechu i zachować swojego kamiennego wyrazu twarzy.
Boże, kochałem ją. Jakim cudem w ogóle udało mi się być z kimś takim jak Victoria?!
- Co ja mam z tobą zrobić? - powiedziałem do niej z uśmiechem, ale przerwał nam Jos. Odchrząknąłem, przenosząc na niego wzrok, a on uniósł brew.
- Możemy zamawiać? - zapytał.
- Potrzebujemy z Victorią nieco więcej czasu - odparłem surowo.
Więcej czasu na osobności, jeśli mam być szczery.
- Z pewnością.
Wróciłem wzrokiem na Victorię, która już wpatrywała się w kelnera zbliżającego się do naszego stolika.
- Pani pierwsza, panno Greene - zaoferował Jos.
Victoria uśmiechnęła się nieśmiało, po czym spuściła wzrok na kartę dań i znowu popatrzyła na mnie.
- Um, mógłbyś coś dla mnie zamówić? Masz dobry gust.
Przytaknąłem, nie mogąc ukryć lekkiego uśmiechu.
- Obije zaczniemy od chłodnika jabłkowo-ogórkowego. Na przystawkę grilowana bruschetta z pomidorami i kurczakiem. Do tego dwie lampki Amand de Bringac, Ace of Spades.
Kelner był szybki, a ja lubiłem wszystko robić szybko, więc nie miałem zamiaru zwolnić. Nie miałem zamiaru również niczego mu powtarzać, więc szczerze liczyłem, że zdążył wszystko zanotować. Inaczej z pewnością bym wybuchnął.
- Przykro mi, sir. Tego szampana sprzedajemy jedynie na butelki.
- Poproszę.
- Co na główne danie, sir?
Nie wydawało mi się, że to spotkanie pociągnie aż tak długo.
- Wróć po podaniu przystawki - zażądałem.
- Oczywiście, sir. Dla pana, panie Diamond?
Gdy Jos składał zamówienie, skupiłem swoją niepodzielną uwagę na Victorii i bez wcześniejszego przemyślenia mojego ruchu, położyłem rękę na jej udzie.
Od razu tego pożałowałem, ale ona tylko uśmiechnęła się miękko i zakryła moją dłoń swoją.
- Jest okej - bąknęła.
Uśmiechnąłem się bezwiednie.
Chciałem ją, kurwa, pocałować, albo okazać jej swoją miłość w jakikolwiek inny sposób, ale już i tak zaniechałem swojego profesjonalizmu.
Zamiast tego posłałem jej ciepły uśmiech, który zaraz odwzajemniła i spojrzałem na Josa, który właśnie skończył.
- Victorio, chciałbym dowiedzieć się o tobie czegoś więcej - odezwał się, ale zaraz mu przerwałem.
- To spotkanie między mną, a tobą, muszę ci przypominać?
- Chyba nie zaszkodzi trochę poznać obecnych gości, panie Malik? Kto jak kto, ale ty wymagałbyś tego samego - odciął się gorzko. - Victorio, mówisz z amerykańskim akcentem.
Dziewczyna przytaknęła lekko.
- Moja mama jest Amerykanką, mój ojciec Brytyjczykiem.
- Interesujące. Ameryka i Anglia trochę się od siebie różnią, mam rację?
Victoria ponownie przytaknęła nieśmiało, a kelner ze starterami akurat pojawił się przy naszym stoliku.
Diamond chciał mnie wkurwić, zdawałem sobie z tego sprawę, ale nie mogłem dać ponieść się nerwom tak wcześnie.
- Chłodnik jabłkowo-ogórkowy - zaanonsował podawacz, a ja wskazałem gestem dłoni na mnie i Victorię.
- Dziękuję - powiedziała cicho, po czym pochyliła się w moją stronę. - Nie wiem, których sztućców mam użyć.
Zaśmiałem się pod nosem.
- Zacznij od tych z zewnątrz, potem powoli kieruj się do środka. - Puściłem jej oczko, na co zmarszczyła czoło.
- Jak się poznaliście? - zapytał nagle Jos, a w jego tęczówkach błysnęła przebiegłość.
Zgromiłem go wzrokiem.
- Pytania osobiste są nie na miejscu!
Facet zarżał, a ja zmrużyłem oczy posyłając mu ostrzegawcze spojrzenie.
Ja pierdole, jak on mnie wkurwiał.
- Oto i on, mroczny, bezduszny człowiek, którego pamiętam. A już zaczynałem myśleć, że pan zmiękł, panie Malik.
Nie jestem mięczakiem.
- Sugeruję, byśmy przeszli do głównego tematu - zaczął, akurat gdy kelner stawiał talerze przed nami.
- Jestem więcej niż gotów.
Nawet nie tknąłem zupy. Jeszcze nie teraz.
- Mój ojciec powiedział mi kiedyś, że ten, który nie połączy się w jedność z tym co ma, nigdy nie osiągnie już nic więcej.
Przewróciłem oczami.
- Dość cytatów - bąknąłem, a kelner uniósł butelkę szampana, by napełnić nasze kieliszki.
- Nie zaszkodzi po drodze poruszyć kilka dodatkowych kwestii - wypalił zadowolony, siorbiąc swoją zupę.
- Moje życie jest czarno-białe. Musisz być bardziej specyficzny i przestać rzucać wyświechtanymi cytatami. Pozwolisz, że zacznę. Tobie mogłoby być trudno z uwagi na twojego Alzheimera. Chcę twojej firmy. Nie Barkens. Chcę Freightlines bo nie jesteś już zdolny, ani wystarczająco zdrowy by móc ją prowadzić.
- Prosto w serce... Freightlines to rodzinna firma, Zayn. Jest w mojej rodzinie od pokoleń, więc radziłbym ci po prostu przyjąć moją ofertę. To i tak więcej, niż powinienem ci proponować.
Wzruszyłem ramionami.
- Twoja oferta nie jest wystarczająca. Barkens to słaba firma i sam dobrze o tym wiesz. Dostarczacie towary do Irlandii, i tylko tam. Nie jesteś w stanie odbyć nawet krótkiej podróży swoim samolotem bez problemów laryngologicznych, co dopiero mówić o sprawdzeniu jak idzie interes w Ameryce.
Stary człowiek spiorunował mnie wzrokiem.
- Czas na emeryturę. Nie masz już żadnego rodzeństwa, żeby przekazać mu firmę - powiedziałem, widząc kątem oka, jak Victoria odwraca się twarzą do mnie.
- Freightlines jest moje i nie mam zamiaru oddać go tak szybko.
- Jeszcze nie zdążyłem przedstawić swojej propozycji.
- Nie chcę jej słyszeć - rzucił rozzłoszczony.
Och, chyba ktoś w końcu traci zimną krew.
- W takim razie po co tak nalegałeś na to spotkanie?

***

- Nieźle poszło - bąknęła oschle Victoria, jedząc swoją przystawkę. 
Miałem rację. Spotkanie nie potrwało nawet do drugiego dania. 
Skupiłem wzrok na Josie i jego dziwacznym asystencie, którzy właśnie opuszczali restaurację. Prychnąłem w pożałowaniu.
- Wróci. Zawsze wraca - powiedziałem, wypijając do końca swojego szampana. 
Prowadzę z nim niekończącą się grę. Dupek.
- Czemu nie zgodzisz się po prostu na współpracę? Ta firma jest dla niego praktycznie jak.. - zamilkła i pokręciła lekko głową. - Nieważne.
- Jak co? - Zmarszczyłem czoło.
- Nieważne. Nie martw się - odpowiedziała, ale na jej twarzy pojawił się cień zmartwienia. Wyprostowała się i odsunęła od siebie talerz.
Próbowałem coś wyczytać z jej rysów i westchnąłem cicho.
- Jest dla niego jak dziecko? To chciałaś powiedzieć?
Skinęła głową.
Fakt, że nadal pragnęła dziecka sprawiał, że moje serce na chwilę zamierało. 
To jednak nie mogłoby wydarzyć się w najbliższym czasie z uwagi na to, że nie mogła nawet znieść mojego dotyku. 
Sięgnąłem po jej dłoń, gdy spuściła wzrok, a mój umysł pracował na najwyższych obrotach by jakoś odwrócić jej uwagę od myśli o utracie naszego dziecka.
Chciałem ją pocieszyć.
- Spokojnie, Skarbie. Na pewno jeszcze doczekamy się dzieci. Nic nie dzieje się bez przyczyny - zacząłem miękko.
Victoria uśmiechnęła się wymuszenie, a ja poczułem jeszcze większe zmartwienie. Nienawidziłem tego, jak wiele przede mną zatajała.
Pragnąłem jej pomóc.
Nigdy nie wybaczę sobie tego, co jej zrobiłem.
Puściłem w niepamięć niezbyt odległe spotkanie i sięgnąłem po portfel do swojej kieszeni.
- Mówiłaś coś o pizzy - rzuciłem, próbując ją rozweselić, a ona zaraz się uśmiechnęła.
- Pizza? W tej sukience? - zapytała, unosząc brew.
- A co z nią nie tak? - Uśmiechnąłem się i uregulowałem rachunek, po czym sięgnąłem do jej dłoni i poprowadziłem w stronę tych beznadziejnych wind. Mocniej ścisnęła moje palce, gdy zwolniłem kroku, ciągnąc się w tyle.
Zrobiłem to tylko dlatego, że liczyłem na dodatkowe towarzystwo w windzie, żebym mógł powstrzymać się od przelecenia jej. 
- Zayn? - Spuściłem wzrok na jej twarz, a ona uśmiechnęła się lekko. - Wchodzimy czy nie?
Zawahałem się.
- Właściwie, pójdziemy schodami.
Dziewczyna zmarszczyła czoło.
- Nie zejdę po schodach w tych szpilkach..
- Nie obchodzi mnie to! - przerwałem jej, pozwalając ulecieć mojej cierpliwości.
Zatrzepotała rzęsami, skonsternowana moim wybuchem, a ja westchnąłem ciężko. Kilkoro ludzi stanęło przed metalowymi drzwiami, gdy te zaczęły się rozsuwać, więc pociągnąłem ją za dłoń, wprowadzając do niedużej przestrzeni. 
Nie odezwaliśmy się do siebie, aż do momentu, gdy dotarliśmy na parter. Trójka jakichś uczniów opuściła windę, a ona puściła moją dłoń i zmarszczyła czoło.
- Co to, do cholery, miało być?! - zaczęła karcąco, a moje usta momentalnie ułożyły się w cienką linię.
- Próbuję się tylko powstrzymywać. Mnie też nie jest łatwo - powiedziałem szczerze, ale wyszło to zbyt ostro, niż zamierzałem w efekcie czego znowu zaczęła się ode mnie oddalać.
- Okej - odpowiedziała cicho, na co westchnąłem poirytowany.
- Chodź. - Wyciągnąłem do niej dłoń, którą zaraz chwyciła, po czym wyszliśmy z windy. Od razu dostrzegliśmy Marka, który już na nas czekał.
- Sir - przywitał mnie, gdy otworzyłem Victorii drzwi.
- Mark, jedziemy do Laurenzo.
- Oczywiście, sir. Dzwoniła pańska mama.
Wręczył mi telefon, a ja zmarszczyłem czoło, wybierając numer mojej matki.
Odebrała dopiero, gdy wsiedliśmy do auta.
- Zayn?
- Mamo, wszystko w porządku? - Skonsternowany ściągnąłem brwi.
- Tak, synku. Wszystko w porządku. Twój ojciec wraca jutro ze swojej podróży biznesowej. Chce lepiej zapoznać się z Victorią.
Przygryzłem wargę i zerknąłem na Victorię, która już przypatrywała mi się z zaciekawiona.
- Jutro? - powtórzyłem, próbując zyskać na czasie, by móc się jakoś wymigać. - Przecież już ją poznał.
- Proszę cię, Zayn. Wiem, że macie z ojcem te swoje wzloty i upadki, ale Victoria jest uroczą dziewczyną. Jestem pewna, że ją pokocha. Nie mieli nawet okazji porozmawiać, a wiesz jaki jest twój ojciec i jak bardzo lubi te całe rodzinne spotkania. 
Westchnąłem cicho.
- Zadzwonię do ciebie jutro, mamo. Wiesz jak jest... Co tam u Waliyhii?
- Dobrze. Otwiera się przed nami coraz bardziej. Też chciałaby zobaczyć się z Victorią.
Zmarszczyłem czoło. Ja pierdolę.
- Okej, dam jej znać jak się sprawy mają.
- Dziękuję, słoneczko. Tęsknię za tobą, nie widzieliśmy się już trochę czasu.
- Byłem zajęty. Do jutra, mamo - potwierdziłem nasze przybycie, nie zdając sobie nawet z tego sprawy.
- Kocham cię, synu. Uważaj na siebie, dobrze?
Przewróciłem oczami.
- Ja ciebie też, mamo. - Rozłączyłem się i westchnąłem cicho.
Moja siostra nie do końca wiedziała o wszystkim co wydarzyło się tamtej nocy z Devonem. Była świadoma tego, że jest chory psychicznie, ale myślała, że tylko uprowadził Victorię.
Wie tylko tyle, że Victoria jest roztrzęsiona emocjonalnie po porwaniu. Ale tak naprawdę za jej stan odpowiada strata dziecka i napaść seksualna. Wszystko bym oddał, żeby to nie było takie trudne.
Może będą mogły porozmawiać i wspólnie coś wypracować. Moje usta mimowolnie ułożyły się w cienką linię, ale wróciłem do rzeczywistości, gdy poczułem jak Victoria chwyta mnie za dłoń.
Wzdrygnęła się, gdy gwałtownie odwróciłem głowę w jej stronę, ale ale mój wyraz twarzy momentalnie złagodniał.
- Wszystko okej?
Tylko ona mogła martwić się o kogoś innego, zmagając się ze swoimi problemami.
Cmoknąłem zewnętrzną stronę jej dłoni i uśmiechnąłem się by zapewnić ją, że nic się nie dzieje.
- Moja mama dzwoniła, żeby zaprosić nas jutro na kolację.
Victoria uśmiechnęła się serdecznie i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że nie widziałem tego uśmiechu od zbyt długiego czasu.
- Z przyjemnością spotkam się z twoją mamą.
- Mój ojciec też chce się z tobą widzieć.
Dziewczyna zmarszczyła czoło, a jej humor lekko przygasł.
- Och - wydukała tylko, więc ścisnąłem jej dłoń by dodać jej otuchy.
- Będzie fajnie. Obiecuję.
Nikły wyraz ulgi przebłysnął na jej twarzy, po czym spuściła wzrok na swoje splecione dłonie. 
- Zayn, co do tego wcześniej..
Przerwałem jej od razu.
- Nie martw się o to.
- Ale..
- Victoria. - Zmarszczyłem czoło.
Przygryzła wargę, a mój wzrok momentalnie powędrował na jej pełne usta. Boże, zostało mi tylko wyobrażać je sobie oplecione wokół mojego...
- Nie przygryzaj wargi - skarciłem ją.
Po kilku sekundach zdała sobie sprawę o co mi chodzi i uwolniła ją spomiędzy zębów, po czym westchnęła zrezygnowana.
- Ja też tego chcę, ale..
Uciszyłem ją, przykładając palec wskazujący do jej ust, żeby nie mogła powiedzieć nic więcej.
Chciała seksu. Ja chciałem seksu.
Gdyby to tylko było takie proste. 
Zawsze jednak coś stoi na przeszkodzie.
Jakby była między nami jakaś pierdolona, niewidzialna bariera, chroniąca ją przed moimi wędrującymi dłońmi.
Każdym innym razem nie miałaby już na sobie tej kiecki, ale moja miłość do niej jest tak wielka i żywa, że nie zniósłbym jeśli spojrzałaby na mnie jak na kogoś innego.
Chodzi mi oczywiście o Devona. 
- Przestań - poprosiłem cicho.  - Dopiero kiedy będziesz już gotowa.
Zmarszczyła czoło, jakby sama zastanawiała się kiedy to nastąpi i o Jezu, miałem nadzieję, że raczej prędzej niż później.
- Ale masz swoje potrzeby - powiedziała, lekko się czerwieniąc.
- A ty swoje lęki - przypomniałem, kiedy samochód zaczął zwalniać. 
- Chcę, żebyś był ze mną szczęśliwy - dodała smutno. 
- Jestem z tobą szczęśliwy. - Otworzyłem drzwi od swojej strony i chwyciłem jej dłoń, a ona uśmiechnęła się nieśmiało.
- Co?
- Będziemy wyglądali jak czubki, jeśli pójdziemy na pizze w takich strojach.
Uśmiechnąłem się pod nosem, obserwując jej poczynania przy niezbyt zgrabnym wyjściu z auta.
- Jestem pewien, że każdy będzie chętny podziwiać piękno kobiety takiej ty. - Oby tylko nie zrobili niczego więcej, bo kurwa nie ręczę za siebie. Nie mam nic do gapiów.
Victoria nie odezwała się już ani słowem, gdy prowadziłem ją w stronę budynku. 
Tak jak się spodziewałem, każdy się gapił.
Było to trochę kłopotliwe, ale jak mówiłem, starałem się to ignorować. Przyciągnąłem ją bliżej swojego boku, czując jak oczy wszystkich zgromadzonych spoczywają na niej. Przytuliłem ją ciasno, a on uśmiechnęła się ciepło.
- Tęskniłam za jedzeniem.
- Też tęskniłem za tym, żebyś jadła. Znowu przybierasz na wadze.
Zmarszczyła czoło i już wiedziałem, że opacznie odebrała moje słowa. 
- Więcej do złapania, kiedy będę cię pieprzył - mruknąłem od niechcenia, ale całkiem intencjonalnie, a ona aż zachłysnęła się powietrzem.
- Nie mogę uwierzyć, że właśnie to powiedziałeś.
Nie odpowiedziałem, tylko uśmiechnąłem się pod nosem. Młoda kobieta za barem nieśmiało omiotła nas wzrokiem, posyłając grzeczny uśmiech.
- Mogę w czymś pomóc, sir? - zaczęła drżącym głosem, potwierdzając moje przypuszczenia. Onieśmielenie.
Victoria lekko szturchnęła mnie łokciem. 
- Pozwolisz, że ja zamówię. Idź poczekaj przy stoliku.
Uniosłem brew, wsłuchując się w jej słowa, ale zaraz pochyliłem się by cmoknąć jej policzek i podać moją kartę kredytową.
Skierowałem się do stolika przy oknie, wiedząc że Re lubi siadać w takim miejscu, by mieć widok na ulicę. Już miałem usiąść, kiedy rozległ się dzwonek mojego telefonu, więc zaraz przyłożyłem go do ucha.
- Malik.
- Waliyha jest z tobą?!
- Doniya? - zapytałem rozdrażniony. - Nie ma jej w domu?!
- No nie ma, a mama nic nie wie o jej wyjściu.
Westchnąłem poirytowany. 
- Nie możesz jej, kurwa, poszukać?!
- Nie. Jawaad ma mój samochód.
Och, do kurwy nędzy.
- Okej, dobra. Powiem Markowi, żeby ją znalazł. Właściwie to wiem chyba gdzie jest.
W moim apartamencie, oczywiście. Zawsze do mnie przyłazi.
- Dzięki Z. Wiszę ci przysługę. 
- Wisisz mi mnóstwo rzeczy.
- Ja ciebie też, pedziu. - Zachichotała.
Wywróciłem oczami i zauważyłem jak do stolika zbliża się Victoria. 
- Do zobaczenia niedługo.
Rozłączyłem się, gdy akurat zajmowała miejsce obok mnie, po czym oparła swoją głowę o moje ramie. 
- Wszystko okej, kochanie? - zapytałem, oplatając jej drobne ciało ręką. 
- Tak się zastanawiałam...Może powinieneś zrobić pizzerię u siebie w mieszkaniu. 
Zaśmiałem się, a ona podniosła na mnie wzrok.
- Masz najdziwniejsze pomysły na świecie - bąknąłem, a ona tylko wzruszyła ramionami.
- Z kim rozmawiałeś?
- Z Doniyą. Waliyha prawdopodobnie jest w moim mieszkaniu. 
- Waliyha? Powinniśmy chyba..
- Możemy najpierw poczekać na pizze. Pojedziemy później - powiedziałem, zanim wstałaby by odwołać zamówienie.
- To może przynajmniej zadzwonimy do Eve, żeby upewnić się, czy twoja siostra na pewno u ciebie jest.
Skinąłem głową i od razu wybrałem numer Eve, która zaraz potwierdziła moją teorię. Zapewniłem ją, że niedługo będziemy w domu.
Waliyha pewnie i tak zostanie na noc. Do domu odstawię ją jutro rano, zanim pojadę do pracy.
- Więc, tak sobie o czymś myślałam.
Zmarszczyłem czoło i zerknąłem na Victorię, która właśnie odkładała mój portfel na stolik.
- Ta twoja cała rywalizacja z panem Diamondem...Myślę, że powinieneś spróbować z nim współpracować.
Ściągnąłem brwi.
- Nigdy nie rozważałem współpracy. Co moje, należy do mnie. Wiesz, że się nie dzielę - oświadczyłem.
- Wiem, ale tylko spójrz na mnie i na Teda. On nie do końca cieszy się moją obecnością, ale docenia moja pracę. Ja nie bardzo go lubię, ale wiem co jest dla niego dobre. Wydaje mi się, że to całkiem podobna sytuacja do tej twojej z panem Diamondem. - Niewinnie wzruszyła ramionami.
- Pan Diamond i ja..
- Przepraszam - przerwała mi dziewczyna mniej więcej w moim wieku, która zatrzymała się obok Victorii, ze świeżo złożoną gazetą w ręku. 
- Mogę w czymś pomóc? - zapytałem niezadowolony.
- Sorry, ale to czasem nie wy byliście na okładkach gazet w zeszłym tygodniu?
Uniosłem brew, wymieniając spojrzenia z Victorią.
- Czemu? - zapytałem, a ona wyraźnie przełknęła ślinę. 
- Ten koleś... Devon Anderson.
Victoria cała się spięła na dźwięk jego imienia.
- Co z nim? - ponagliłem ją karcąco.
- Tak jakby, miałam z nim do czynienia. Nie chodzi o to, że jakoś kryminalnie czy coś, tylko um...seksualnie.
Victoria wyprostowała się, opuszczając moje objęcia i gestem dłoni wskazała miejsce na przeciwko nas, by dziewczyna mogła je zająć. 
Westchnąłem wkurzony.
Jasne, rozgość się. 
- Jak masz na imię? - zapytała Victoria, a ja odetchnąłem po raz setny w tak krótkim czasie.
- Taila Churdge. Ty jesteś Victoria Greene, tak? Chciałam tylko powiedzieć, że cię podziwiam. Jesteś taka silna.
Victoria uśmiechnęła się słabo, a ja spiorunowałem wzrokiem naszego nieproszonego towarzysza. Dzięki, kurwa, wielkie. Znowu będą jej się śniły koszmary.
- Dziękuję - rzuciła szybko Victoria, zanim jeszcze przerwała nam kobieta trzymająca przed sobą pizzę. Wstałem od razu, ale Re zawahała się znacznie, wstając dopiero po kilku sekundach, tak samo jak Tayler, czy jak tam było na imię tej dziewczynie.
- Dziękuję. - Odebrałem do niej pięć opakowań pizzy i zmarszczyłem czoło. Po co ich aż tyle?!
Spojrzałem na Victorię w poszukiwaniu wyjaśnienia, ale ona akurat rozmawiała przyciszonym tonem z tą panną. Żeby wkurwić mnie jeszcze bardziej, mój telefon zaczął dzwonić, więc dziwnymi manewrami, nadal trzymając pizzę, starałem się wyciągnąć go z kieszeni.
- Malik.
- Panie Malik. Miło pana znowu słyszeć. 
Wywróciłem oczami i zacząłem oddalać się nieco, by zyskać chwilę prywatności. 
- Detektywie Dwayne - przywitałem go.
- Co słychać, Zayn?
- Czego chcesz?!
Re pojawiła się obok mnie, nawet nie wiem w którym momencie.
- Victorii. Wspominała coś kiedyś o tym, że Anderson naznaczał swoje ofiary. 
Victorię też naznaczył. Widziałem to tylko raz, w zeszłym tygodniu, kiedy posunąłem się odrobinę za daleko.
Boże, była taka przerażona.
Nigdy więcej.
Zmarszczyłem czoło.
- I co z tym?
- Znaleźliśmy dwie kolejne ofiary. To Elena Dills i Kayla.
Zmarszczyłem czoło w niedowierzaniu i wściekłości.
- Kayla?!
- Moja córka - naświetlił.
Ściągnąłem brwi i zerknąłem z góry na Victorię, by przenieść wzrok na dziewczynę, która ponownie zajmowała miejsce przy stoliku. 
- Wydaje mi się, że chyba znalazłem jeszcze jedną. - Zawiesiłem wzrok na Re. - Jesteś w mieście?
- Tak, ale tylko na parę tygodni. 
- Możemy się jutro zobaczyć? - zapytałem.
- Victoria też będzie potrzebna, jeśli to oficjalne spotkanie.
Westchnąłem pod nosem.
- Dobra.
- Jedenasta? - Jedyną rzeczą, którą lubiłem w Dwaynie była jego konkretność. Zawsze szybko przechodził do rzeczy. 
- Jedenasta - potwierdziłem. - Wszystko z nią dobrze? - zapytałem próbując ukryć zmartwienie.
- Z kim? Z Kaylą? - Westchnął. - Tak. Powiedziała mi dopiero tydzień temu, kiedy zobaczyła was w gazecie. Do jutra.
Wziąłem to jako wskazówkę do zakończenia rozmowy.
- Nie mogę się doczekać - bąknąłem.
Schowałem telefon do kieszeni i odwróciłem się do Victorii.
- Ta dziewczyna. Masz jej numer? - zapytałem oschle z żądaniem w głosie.
Victoria zmarszczyła czoło, jakby moje pytanie zbiło ją z tropu i miałem wrażenie, że poczuła się urażona.
- Czyj? - Spiorunowała mnie wzrokiem.
- Tayii?! Tej co przed chwilą z nią gadałaś!
- Trochę grzeczniej by nie zaszkodziło - wymamrotała półgłosem.
Westchnąłem cicho.
- Przepraszam - rzuciłem uparcie.
- Taila - poprawiła. - Ma na imię Taila. Po co ci jej numer?!
- Rozmawiałem właśnie z detektywem Dwaynem. Chce się z nami spotkać..
Pokręciła głową.
- Obiecałeś, że nie będziemy już wracać do mojej przeszłości - ledwo szepnęła.
- Tak, ale.. - Zmarszczyłem brwi. - Porozmawiamy o tym w samochodzie.
Przytaknęła słabo i wypuściła urywany oddech.
- Jej numer znajdziemy w książce telefonicznej - dodała po chwili. - Jest rehabilitantką, tak właśnie poznała Devona. Był jej klientem.
Skinąłem głową, dając znać, że przyjąłem te nowe informacje i poprowadziłem ją do wyjścia.
Wchodziliśmy tam bez problemów, nie licząc tych seksualnych i psychicznych, a wychodziliśmy z całkiem nowym, gównianym bagażem, którego się nie spodziewaliśmy.
Gdy znaleźliśmy się w samochodzie opowiedziałem jej o mojej rozmowie z Dwaynem, a ona przytoczyła mi swoją rozmowę z Tailą.
Tak jak mówiła Victoria, Taila jest pełnoetatową rehabilitantką, w ostatnim czasie zajmowała się Devonem.
Spodobał jej się.
Ale to zmieniło się, gdy dowiedziała się jaki jest naprawdę.
Dowiedziała się o tym co zrobił Emmie.
- Dwayne to ojciec Kayli? - zapytała Victoria, po dłużej chwili milczenia, na co jej przytaknąłem.
- To ta sama Kayla, która była twoją dziewczyną?
Westchnąłem.
- Nie była moją dziewczyną. Była partnerką seksualną. - Albo uległą, jakkolwiek chciałaby to nazwać Re.
- Znałeś Dwayna przed tym incydentem z Devonem?
Kolejne przytaknięcie.
- Miałem z nim do czynienia z różnych innych powodów.
Bójki, narkotyki, prowadzenie samochodu po pijanemu. Zwyczajne metody na rozładowanie stresu, kiedy w pobliżu nie było żadnej partnerki seksualnej.
- No i wszystko z nią w porządku?
Skinąłem głową, a Victoria zmarszczyła czoło.
- Rozmawiałeś z nią?
Skrzywiłem się momentalnie.
- Nie!
- Będzie tam jutro?
- Nie. - Miałem przynajmniej taką nadzieję. - Nie wiem właściwie.
- Utrzymujecie ze sobą kontakt?
- Victoria. - Zaczerpnąłem głęboki oddech. - Mówiłem ci już. Nie koleguję się z tymi, z którymi miałem kiedyś do czynienia. Dawno zniknęły z mojego życia.
Victoria w końcu zamilkła, kończąc swoje przesłuchanie, na co odetchnąłem z ulgą.
- Devon ją dopadł, tak? To nasuwa mi na myśl pytanie jak dużo wie?
Zmarszczyłem czoło. To samo chodziło mi po głowie.
- Nie wiem.
- Nie wydaje ci się to odrobinę dziwne? - kontynuowała. - Twoja siostra. Ja. Emma. Kayla? Wszystkie jesteśmy jakoś z tobą powiązane.
Czułem się coraz bardziej sfrustrowany.
- Koleś jest w Ameryce. Siedzi w więzieniu, Victoria. Zapomnij o nim.
- Próbuję. - Zmarszczyła czoło. - Na moment nawet mi się udało, ale jutro mam się spotkać z ojcem twojej byłej uległej.
Moje usta ułożyły się w cienką linię.
- Tak już jest i nic nie zmienię. Może chociaż to spotkanie pozwoli ci się otworzyć, bo na pewno nie mówisz mi wszystkiego.
Na chwilę zapadła cisza.
- To niemiłe uczucie, prawda? - zapytała w końcu, a ja zerknąłem na nią pytająco.
- Ja muszę mierzyć się z wieloma twoimi sekretami - dodała, a moje usta momentalnie się zacisnęły.
- Nie robię tego specjalnie, żeby cię urazić.
- Ja też nie.
- Ale takie właśnie mam wrażenie - wtrąciłem bezceremonialnie, a ona lekko się skrzywiła.
- Nie mogę ci powiedzieć - odparła, spuszczając wzrok na swoje splecione dłonie. - Odbierzesz to w zły sposób.
Zmarszczyłem czoło.
- Wszystko odbieram w zły sposób, dopóki nie spojrzę na to z jaśniejszej perspektywy. Po prostu mi powiedz. Proszę. Czuję się tak, jakby wszystko to co się stało było moją winą.
- Wcale tak nie jest. Nie myśl tak - bąknęła. - Powiem ci, kiedy będę na to gotowa.
Już to słyszałem, a nadal jestem napalony jak sam skurwysyn.
W geście poddania westchnąłem tylko, ale z pewnością nie miałem zamiaru rezygnować z tematu bez dogłębnej analizy.
Chwyciłem jej dłoń, a na jej ustach pojawił się mały uśmiech.
- Małymi kroczkami - bąknęła.

***

- Po co właściwie tu przylazłaś?! - zapytałem ostro, patrząc jak Waliyha bierze kolejnego, pokaźnego gryza pizzy.
Stałem po drugiej stronie wysepki kuchennej, a Victoria razem z moją siostrą gadały w najlepsze jak dwie... przyjaciółki?
Och, wspominałem, że piły?
- Chyba masz rano szkołę, no nie?
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Jest piątek.
- Jest czwartek - poprawiłem ją.
- Przecież może tu zostać - bąknęła Victoria. - Przyda mi się towarzystwo.
- Ja już ci nie wystarczam? - zapytałem bardziej w zamiarze żartu. Nie chciałem zdradzać tego, że naprawdę byłem lekko urażony.
- Oczywiście, że wystarcz... - zaczęła, ale jej wypowiedź została momentalnie przerwana.
- Ohyda. Nie chcę słyszeć o żadnych waszych igraszkach. - Skrzywiła się Waliyha. - Obleśne.
Przewróciłem oczami. Gdybyśmy tylko na serio mieli jakieś podobne plany, na pewno by cię tu nie było.
Victoria zaczerwieniła się i zachichotała cicho.
Boże, kochałem dźwięk jej śmiechu. Odgłos jej szczęścia.
- Późno już, idź do łóżka - zażądałem.
Waliyha popatrzyła na mnie jakbym spadł z księżyca, więc uniosłem wyczekująco brew.
- Idź.
- Nie jestem zmęczona.
- Wal!
- Jest dopiero za piętnaście jedenasta!
- Waliyha! - Zgromiłem ją wzrokiem, a ona westchnęła poirytowana. 
- Okej, okej. Dobra już. Jezu. Co cię ugryzło? Branoc Re.
- Śpij dobrze - odpowiedziała Victoria, uśmiechając się szczerze.
- Powiadomię mamę, że jesteś u mnie. - I wymyślę jakąś beznadziejną wymówkę, żeby uratować twój zbolały tyłek.
Po raz kolejny.
Odetchnąłem zdenerwowany i pochyliłem się nad blatem, wyciągając swoją komórkę.
- Wszystkie twoje siostry są takie gadatliwe jak ona?
- Tylko Doniya nie.
- Gdzie dzwonisz? - zapytała.
- Do mojej matki - odparłem podnosząc telefon do ucha, a dziewczyna zmarszczyła czoło.
- Nie wpędź jej w kłopoty. Jest fajna.
- Nie mam zamiaru. - Tym razem to ja zmarszczyłem brwi. 
- Ma piękne włosy - zawołała Victoria, a jej głos był tak rozmarzony jakby śniła na jawie.
- Jesteś pijana? - Uniosłem brew.
Sarkastycznie zachłysnęła się powietrzem, udając oburzenie. 
- Nie! Ile ma lat?
- Osiemnaście - odpowiedziałem, słysząc w tym samym momencie głos mojej mamy po drugiej stronie połączenia.
- Cześć, kochanie. Dwa telefony jednego wieczoru, wszystko w porządku?
Przytaknąłem, jakby mogła mnie widzieć. 
- Waliyha jest ze mną.
- Och. - Zaskoczenie w jej głosie było dobrze słyszalne. - Odebrałeś ją z biblioteki?
Zmarszczyłem czoło.
- Arrgh, tak. Zawiozę ją jutro do szkoły, zostanie u mnie na noc.
- Zayn to nie jest weekend. Musi przyjechać do domu.
- Nic jej nie będzie - skłamałem. I tak jest już pełnoletnia. Kiedy ja miałem osiemnaście lat praktycznie w ogóle nie było mnie w domu. 
Kurwa, już wtedy miałem swój osobny dom.
- Będą jej potrzebne ubrania i ksią..
- Załatwię jej. Nie martw się.
- Zayn.
Ten protekcjonalny, matczyny ton... Ja pierdole, nie ważne ile miałbym lat. Zawsze będzie mnie wkurwiał.
- Nic jej nie będzie. Eve pomoże jej z rzeczami. To tylko jedna noc.
Między moją matką a mną nastąpiła krótka cisza, a gdy podniosłem głowę zauważyłem na sobie wzrok skonsternowanej Victorii.
Kobieta w końcu westchnęła zrezygnowana.
- Dobra. Upewnij się, że po szkole zaraz wróci do domu, okej?
- Tak, Mark odwiezie ją do domu - bąknąłem zmęczony.
- Dobrze, skarbie. Opiekuj się swoją małą siostrzyczką. Kocham cię, miłości ty moja.
Małą siostrzyczką? Jasne...
- Też cię kocham, mamo.
Victoria uśmiechnęła się szeroko, więc odwróciłem się od wgapiającej się we mnie dziewczyny.
- Pa, kochanie - rzuciła jeszcze mama, zanim zdążyłem się rozłączyć.
- Jesteś typowym maminsynkiem. - Wyraz twarzy Victorii nadal był taki sam.
Uśmiechała się przeciągle.
Po chwili jej rysy stały się nieco łagodniejsze.
- To widać na pierwszy rzut oka. Jest taka matczyna i kochająca.
Uśmiechnąłem się połowicznie.
- To prawda.
Rozmowa umilkła, gdy postawiłem na beznadziejny pomysł by obejść wysepkę i stanąć zaraz przy niej.
- Musisz się przebrać - powiedziałem niskim głosem.
Victoria zmarszczyła czoło, ale po chwili zdała sobie sprawę do czego piję. 
Wstała z wysokiego stołka, na co powoli zrobiłem krok do tyłu.
- Łóżko? - zaoferowałem, wyciągając w jej stronę dłoń.
Przytaknęła i bez wahania przyjęła mój gest, co lekko mnie zdziwiło.
Może to przez ten alkohol.
Co one właściwie piły?!
- Łóżko? Tak wcześnie? - zapytała zaczepnie.
- Przed nami jutro wielki dzień - oświadczyłem.
- Przed tobą - poprawiła.
Prawda. Każdego jebanego dnia musi się coś dziać.
- Ale na serio, musisz iść się przebrać - powtórzyłem spiętym głosem.
- Naprawdę podoba mi się ta sukienka - odpowiedziała, opierając się o blat i przyciągając mnie bliżej siebie.
- Pięknie w niej wyglądasz. - Uśmiechnąłem się. - Kusząco, ale pięknie.
Drżącymi palcami chwyciła szlufkę moich spodni.
- Kusząco? - zapytała, unosząc brew.
- Victoria. - Nie mogłem kontrolować się, gdy wyglądała tak kurewsko seksownie, ale była lekko pod wpływem. - Przestań.
Seksowny, uwodzicielski uśmiech zamajaczył na jej ustach, gdy przyciągnęła mnie jeszcze bliżej siebie.
Tak bardzo jak pragnąłem się powstrzymać, tak samo nie umiałem.
Kurwa, jaja miałem jak kokosy!
Potrzebowałem spełnienia, jakiejś ulgi.
- Pocałuj mnie - mruknęła, ale momentalnie zmarszczyłem czoło.
- Re..
- Pocałuj mnie. 
Próbowałem przełknąć to rosnące pożądanie.
- Nie - odpowiedziałem płaskim głosem, który nie krył w sobie ani krzty przekonania. - Nie - powtórzyłem, chcąc przekonać samego siebie, że właśnie tak będzie najlepiej. 
Moja samokontrola uleciała jednak w zapomnienie w ułamku sekundy.
Objąłem jej twarz dłońmi i wpiłem się w jej ustach.
Każdy nerw w moim ciele zaiskrzył, kiedy nasze ciała w końcu się dotknęły. Uniosłem ją za biodra i posadziłem na blacie, zjeżdżając wargami w dół jej szyi, by zaraz znów zatopić się w jej usta. 
Moje dłonie błądziły po jej ciele, pragnąc dotknąć wszystkiego co możliwe, podczas gdy moje wargi dominowały ją pocałunkami.
- Zayn - odetchnęła cicho, ale nie przestałem. Kurwa, nie umiałem. Lekko przygryzłem skórę jej szyi i właśnie wtedy zdałem sobie sprawę, że próbuje mnie odepchnąć.
Nie!
- Zayn! - Zabrzmiał jej alarmujący, piskliwy głos i to sprawiło, że moje wnętrze zaczęło wyrywać się z letargu.
- Zayn, proszę cię.
W końcu zmusiłem się, by uwolnić ją z moich objęć, a mój oddech był tak głośny, że prawdopodobnie było słychać go w całym apartamentowcu. Victoria nawet na mnie nie spojrzała.
Powoli napływające poczucie winy wkradało się w moją duszę, gdy ostrożnie zeszła z blatu, by stanąć na ziemi. Oddychała równie ciężko jak ja, nadal wpatrując się w posadzkę.
- Re.. - zacząłem, próbując sięgnąć po jej dłoń. To był, kurwa, najbardziej głupi pomysł i kto jak kto, ale ja już powinienem był to wiedzieć.
Chciała zrobić krok do tyłu, ale drogę zablokowała jej wysepka kuchenna. 
Odrzucenie.
Mój najgorszy wróg.
- To przeze mnie - rzuciła niewyraźnie.
- Przepraszam..
Pokręciła głową, dając mi znać, że mam milczeć, więc przygryzłem mocno swoją dolną wargę.
Kiedy w końcu podniosła na mnie wzrok w jej oczach zobaczyłem tylko strach, okropne wspomnienia i ból. Chciałem móc to naprawić, sprawić, żeby było lepiej, ale tylko wszystko pogarszałem.
- Przepraszam - szepnąłem.
- Nie - odpowiedziała równie cicho. - To moja wina.
- Chcę ci pomóc..
- Dz..dzisiaj muszę spać sama - przerwała mi.
Skonsternowany zatrzepotałem rzęsami.
- To konieczne? - zapytałem, a ona skinęła głową.
- Przepraszam. 

_______________________________________________________
KOCHANI, CI KTÓRZY JESZCZE NIE WIDZĄ WŁAŚNIE SIĘ DOWIEDZĄ, ŻE CHANEL JEDNAK ZROBIŁA ZWIASTUN DO FROST BITE :D
LINK ZNAJDZIECIE PONIŻEJ, JEDNAK JESZCZE NIE ZROBIŁAM DO NIEGO TŁUMACZENIA BO NIE MIAŁAM KIEDY :( 

OTOO LINK:

Chciałam się Wam jeszcze pochwalić że mam chłopaka i jest najcudowniejszy na świecie. Powiedział nawet, że pozwoliłby mi na skok w bok z Harrym xD ale to dłuższa historia xD opowiem następnym razem :D 
Jest tak perfekcyjny, że pytałam go czy czasem nie jest Jezusem, ale powiedział że nie jest no to chyba mogę mu ufać xD 
NASTĘPNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ W ŚRODĘ! :D 
Obiecuję, że postaram się wtedy opisać Wam trochę więcej opowiedzieć o tym co się dzieje teraz w moim życiu a dzieje się fchuj xD lofki koteczki <3 dziękuję, że nadal ze mną jesteście, chociaż trochę Was ostatnio zaniedbuję :( xxxx


130 komentarzy:

  1. Wooop!! Wooop!!...

    OdpowiedzUsuń
  2. i to uczucie, gdy wchodzisz i nie ma jeszcze rozdziału, odświeżasz i KABOOM! jest :D kocham to <33 !!

    OdpowiedzUsuń
  3. pozdrawiam @versacehazz <3 twoja Berry x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jesteś chora LOLZ/@versacehazz

      Usuń
    2. HahHahahahahahah z kim ja do szkoły chodzę :o XD

      Usuń

  4. Kiedy on ja w koncu wyrucha...

    OdpowiedzUsuń
  5. :( biedna re . kurna no głupi devon , to wszystko jego wina :/
    a i nie moge sie doczekać tej niespodzianki x gosh ciekawe co to będzie

    @loving_hatred_

    OdpowiedzUsuń
  6. wreszcie ;)dzieki Ci

    OdpowiedzUsuń
  7. adgjcdafrwbcj *.* cuuuudowny! Kocham tak bardzo xx

    OdpowiedzUsuń
  8. JEZUU *_______* BOSKIE TO XX

    OdpowiedzUsuń
  9. O moj bosz smutam ;( Boedna Re i biedny Zayn. Dziękuje za tłumaczenie ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoda troche Zayna teraz. Uwieeelbiam cie!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ixgjabsjsvsjxssjdbxjdbjdjakzbjsksbs
    Kocham tutaj Zayna bo jest taki opiekuńczy względem swoich siostrzyczek :D
    Re tak mi jej szkoda
    Davon ile on jeszcze lasek przeleciał ?!
    Amber kocham Amber i szkoda że jej tu nie było ani Jamesa
    Emma Jest Emma i jest akcja, nie ma emmy ale i tak jest akcja bo to kurwa w końcu fanfic ;P
    Niedługo mega erotyczny i polany pożądaniem fanfic zmieni się w kryminał
    KOCHAM CIĘ DROGA TŁUMACZKO ZA TO ŻE JE TŁUMACZYSZ I WIEM ŻE POWTARZAM TO W KAŻDYM MOIM KOMENTARZU ALE CZUJĘ POTRZEBĘ OKAZYWANIA MOJEJ WDZIĘCZNOŚCI
    KOCHAM CIĘ !!!
    @StayWithL0ve
    Ps. Za błędy pszepraszam dyslektykiem jestem

    OdpowiedzUsuń
  12. O jejciu. Żal mi jest i Jej i Jwgo. Oboje chcą ale nie mogą. Victoria co ona musi przeżywać.. Dzieki za tłumaczenie x

    OdpowiedzUsuń
  13. Zajebisty rozdział *.* ale to już pewno wiesz XDDD Kocham to ff i już nie mogę się doczekać tej niespodzianki <333 Pozdrawiam i tulę mocno :*****

    OdpowiedzUsuń
  14. Boże martwię się o Re jak Zayn

    OdpowiedzUsuń
  15. OooooooooOoooOooi nie wiesz jak ja dlugo na to czekalam !!! Jest kurewsko zajebisty !!

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny :D
    Szkoda Re :(

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudny *_* nie mogę się doczekać niespodzianki :D

    OdpowiedzUsuń
  18. O mamooooooooo ;o
    avdskabdvshagdjskajkjgshdhsvgbhhcxx
    Nie mogę się wysłowić, wybacz xD
    Z. A. J. E. B. I. S. T. Y.
    a nie, sorry
    Z. A. Y. N. E. B. I. S. T. Y.
    Ily xxx

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  20. JdosbdkxdSjxksjxkzosbdkx omfg omfg genialne genialne genialne!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  21. O kurcze! Piekne te! *.* uwielbiam! Dziekuje:*

    OdpowiedzUsuń
  22. Re no już przestań. Bądź silna !!

    OdpowiedzUsuń
  23. To jest najbardziej emocjonujący ff na świecie!

    OdpowiedzUsuń
  24. Idźcie już do tego łóżka bo nie wytrzymuje tego napięcia !!!

    OdpowiedzUsuń
  25. Boski <333333

    OdpowiedzUsuń
  26. Ndmshslsvdsgsmsksh
    Perspektywa Zayna jak ja kocham i się cieszę że będzie. Niektóre jego teksty są jdmhsnjxkd
    Ej ja za dużo fangirluje ostatnio
    Kurde ten ból i cierpienie Re.. Smutno. Próbuje przełamc lęk ale dupa
    Zayn ma jaja jak kokosy hahahaha. Te jego teksty
    Kurde hahahaha
    Dziekuje za rozdziałi aa czekam na tą twoja niespodziankę
    @Just_to_dream_

    OdpowiedzUsuń
  27. Trylogia Colda jest moim pierwszym i najukochanszym ff :'))
    Zayn taki opiekuńczy jejkuu

    OdpowiedzUsuń
  28. Jezuuu KOCHAM CIĘ , nawet nie wiesz jak się cieszę , że dodałas rozdział , jesteś wspaniała ! Kurcze szkoda Re , mam nadzieję , że w końcu z tego wyjdzie no , Zayn nie chcę źle .. Liczę , że już nie długo Re , dopuści do siebie Zayna i zrozumie , że to tylko on , kochający ją ponad wszytko chłopak , który zrobi dla niej wszytko ! Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  29. Jak mi jest szkoda Re, sil a z niej kobieta tyle wytrzymac ;) ja bym rady nie dala chyba...

    OdpowiedzUsuń
  30. "Kurwa, jaja miałem jak kokosy!"

    Hahahahahaha kurwa jak ja sie z tego lałam»»»»»»

    OdpowiedzUsuń
  31. Davon ty pojebancu!!!
    Re wspolczuje ci...
    Zayn nie martw sie, niedlugo poruchasz xD

    OdpowiedzUsuń
  32. "Kurwa, jaja miałem jak kokosy!"
    Najlepsz tekst Zayn'a ever!!!!!!!!!
    Dgdhvkdoxjkd»»»»»»

    OdpowiedzUsuń
  33. Kocham to ff <3
    Świetne tłumaczenie :) xx

    OdpowiedzUsuń
  34. A co to za niespodzianka???
    :P
    ;*

    OdpowiedzUsuń
  35. #Alekurwalol xD •szykowała się taka fajna akcja *.* jebany k*rwa Davon spitrał wszytko! Uhh.. ale małymi kroczkami i pewnie bedzie dobrze ;-)

    OdpowiedzUsuń
  36. Jejciu jakie smutne :-( ale i tak awwww

    OdpowiedzUsuń
  37. jejciuu moja biedna mała Re :C jak mi Jej szkoda no... i Zayn teraz to poczucie winy... nie no biedni :c

    OdpowiedzUsuń
  38. Już myślałam że się przełamie :/

    OdpowiedzUsuń
  39. Rozdział idealny!
    Dziękuję za tłumaczenie xx
    @xAgata_Sz .xx

    OdpowiedzUsuń
  40. perspektywa Zayn'a jest super <3 szkoda mi ich, Re mogłaby się w końcu przełamać ;) Zayn teraz będzie czuł się odrzucony :( :(

    OdpowiedzUsuń
  41. O.o nowyyyy :-* i cudownyy xdd

    OdpowiedzUsuń
  42. nie mogę się doczekać kiedy Re w końcu pozwoli robić Zaynowi to co chce :>

    OdpowiedzUsuń
  43. Nie wiem co mam napisać..rozdział wspaniały, tylko teraz szkoda Zayn'a i Re :( Zayn monie może dostać tego czego chcę, a Re chcę mu to dać tylko nie umie :(

    OdpowiedzUsuń
  44. świetny rozdział <3
    żal mi Re żee znów przez to przechodzi :<
    na pewno się wszystko ułoży
    ale też mi żal Zayn'a

    OdpowiedzUsuń
  45. Ojojo. Szkoda mi ich, nawet nie wiem kogo bardziej. Re znowu musi przez to przechodzić, a Zayn na to patrzeć i pogodzić się z faktem, że jego dziewczyna najzwyczajniej się go boi? Po zwiastunie spodziewam się bardzo dużo. Dziękuję Ci pięknie za to, że tłumaczysz dla Nas. ;*

    OdpowiedzUsuń
  46. Ojaaa! Ey, ogólnie jestes świetna! <3

    OdpowiedzUsuń
  47. OSZ KURWA
    japierdziele Malik! Samokontrola to podstawa! ... Ale w sumie... to wina Re... albo Zayna... DOBRA KURWA! TO WINA DEVONA!!! (najlepiej wszystko zwalić na Devon'a)
    Zayn mam radę, idź se zwal, może będzie ci lepiej
    Albo zapisz się na jakieś zajęcia z samokontroli (wtf)
    Nie ważne...
    KURWA MAĆ! NIECH RE SIĘ OGARNIE!

    OdpowiedzUsuń
  48. Świetny rozdział!!! Biedna Re :C Tak bardzo mi jej szkoda. Do tego Zayn,który ma swoje potrzeby! Mam nadzieję, że za niedługo doczeka się ulgi xD Będzie musiał trochę przecierpieć, ale na pewno warto :D

    OdpowiedzUsuń
  49. o my gy / @LouehPlanet

    OdpowiedzUsuń
  50. Kocham Cię że to tłumaczysz ! *-*

    OdpowiedzUsuń
  51. oh, nie wiem co jest ze mną nie tak, ale czekam aż będą się pieprzyć, tak XDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty też? :D ja już myślałam, że to zrobią xD
      Cudo nie mogę się doczekać następnego! <3

      Usuń
  52. Cudowny ❤ oplacalo sie tak dlugo czekac ;)

    OdpowiedzUsuń
  53. WooooW *o*o*o*o* super ! czekam na kolejny :* i jestem ciekawa tej niespodzianki :)))

    OdpowiedzUsuń
  54. Kocham cię za to, że tłumaczysz tego bloga. Postawię ci pomnik :D :* <33

    OdpowiedzUsuń
  55. ZAYN IDZ NA DZIWKI!

    OdpowiedzUsuń
  56. No kurwa no ! Jak spotkam tego Devona to mu jaja urwe!!!
    To było takie słodkie! On ją tak kocha !
    Ahahahah Zayn próbuje się powstrzymac...ahahahahhaahahhah...powodzenia ;p
    Kocham i czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  57. Szkoda mi Victorii :( Zayna też bo nie ma kogo pieprzyć no chyba że na jakieś dziwki pójdzie czy coś ale nie zrobi tego Victorii....
    @patatajka_

    OdpowiedzUsuń
  58. Każdy rozdział, takie same emocje nie da się opisać to moje życie kocham to <3

    OdpowiedzUsuń
  59. Czy tylko mnie Re już denerwuje? Tzn. ja rozumiem, że cierpi i wgl, ale jak to ją tak męczy to niech pójdzie do jakiegoś psychiatry czy coś. Sama sobie nie poradzi. A zapomnieć to nie wyjście, bo kiedyś np. przy jakimś przesłuchaniu i tak bd musiała wszystko powiedzieć. Nie wiem, w jakimś sądzie, przy ludziach i wgl. No i tak jak sama zauważyła, prowokuje Zayna. No, kurde. Najpierw go nakręca, a potem odpycha. Ja serio rozumiem, że to traumatyczne przeżycia, no ale po co sama zaczyna... I jeszcze nie powie nikomu całej prawdy. Sama sobie niestety szkodzi. Ale to tylko moje zdanie:-). A.

    OdpowiedzUsuń
  60. Oł szit. Tyle w tym temacie.

    OdpowiedzUsuń
  61. Super!!! Fajnie że Zayn tak się zmienił i tak ją kocha.Dziękuje że tłumaczysz kocham!!!

    OdpowiedzUsuń
  62. Tak mi ich szkoda ;(
    Mam nadzieje że Re sie pozbiera bo Zayn juz długo tak nie pociagnie ;/
    Kolezanka wyżej ma racje - niech Re idzie do lekarza bo nie da sobie rady sama albo niech sie przed Zaynem otworzy i mu powie wszystko ;)
    Może razem z Wailyhią sobie nawzajem pomogą ;) / P.

    OdpowiedzUsuń
  63. Kolejny świetny rozdzial. Nie lubię w ff wlasnie tego jakby przedluzania (w tym wypadku traumy Re), no ale trudno :D

    OdpowiedzUsuń
  64. Ojej jestem ciekawa niespodzianki *___*
    Dziękuje że tłumaczysz - taka kochana !!! <3333333333333

    OdpowiedzUsuń
  65. Genialny rozdział !
    Kurcze tyle sie dzieje :o
    Świetne tłumaczenie, jesteś najlepsza :***

    OdpowiedzUsuń
  66. super tylko dodaj szybciej kolejny :)
    Kate Lovs :)

    OdpowiedzUsuń
  67. Zen chce dziecko! :o Pozdrawiam Kelsona <3

    OdpowiedzUsuń
  68. Kocham tl!
    Kurcze kiedy seks?
    Informuj mnie : @Bieber_Vogue_

    OdpowiedzUsuń
  69. Kocham tl!
    Kurcze kiedy seks?
    Informuj mnie : @Bieber_Vogue_

    OdpowiedzUsuń
  70. Jak ostatni zboczeniec czekam w końcu na porządne przepiepszenie XD

    OdpowiedzUsuń
  71. Co z tą niespodzianką? -.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niespodzianką jest zwiastun :)

      Usuń
  72. A gdzie ta niespodzianka?

    OdpowiedzUsuń
  73. Kocham Cię. Cieszę się swoim szczęściem ;3 Dużo szczęścia <3

    OdpowiedzUsuń
  74. taaaak ! boże już się środy nie mogę doczekać ! <3
    Jesteś mega ! :D Dziękuje :*

    OdpowiedzUsuń
  75. Ojej gratuluje chłopaka.
    Przekaz mu, że jak Cię zrani to mu wyjebie z laczka xD

    OdpowiedzUsuń
  76. Szczescia i pozdrow Jezusa XD 😘

    OdpowiedzUsuń
  77. łiiiiiii masz chłopaka! szczęcia wam życzę!

    OdpowiedzUsuń
  78. Re daj Zaynowi ulge !!!!!

    A co do chlopaka, to szczescia zycze! Widze, ze podobnie walniety jak ty ?!
    Nie moge sie doczekac, kiedy go nam przedstawisz! :)

    I to nic ze czesto cie tu nie ma. Wazne ze wogole jestes! <3

    Ucaluj chloptasia ode mnie i powiedz, ze wyrwiemy mu jajaj gdy cie rzuci! Albo co gorsza, wyslemy go Devona na ruchanko .... ! Xx

    OdpowiedzUsuń
  79. OMG ta perspektywa Zayna jest świetna! teraz tak trochę dziwnie ale OMG fjcfjbcfbhidsiocgj

    OdpowiedzUsuń
  80. Zayn Zayn kocham go lofff <3 Uwielbiam jeszcze perspektywę Marka mam nadzieję , że sie pojawi jeszcze :D <3

    OdpowiedzUsuń
  81. Rozdział cudnie zajebisty! Jesteś boska! Życzę wam dużo szczęścia gołąbeczki!! ♡♡


    Czytam sb komentarze i dochodzę właśnie do wniosku, że my wszystkie jesteśmy uzależnione od sexu Zana i Re . So sweet!! Kocham ! ♡♡♡♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  82. Powodzenia z Jezusem XDDD <333 Tylko nie daj się zdominować bo jeszcze będzie drugi Zayn :PPPP Cieszę się Twoim szczęściem :DDDD A Twój chłopak wie że tłumaczysz takie mi ni "porno"?? XDDD Ale i tak ja Cię kocham mocniej :***** Jula xx

    OdpowiedzUsuń
  83. Hihi rozbawiłaś mnie tym Jezusem :D Ale cieszę się, że masz tak wspaniałego chłopaka. Niech dba o Ciebie bo inaczej zrobię mu krzywdę!
    Tak bardzo się cieszę że mogę czytać już trzecią część, że nawet nie wiem jak mam okazać swoją radość.
    Dobra, lecę się pakować bo jadę do domu na weekend :D Jak milutko:P
    Nie mogę się już doczekać środy!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  84. ile ty masz lat ?

    OdpowiedzUsuń
  85. Leże i nie mogę wstać tak się śmieje z tego o tym twoim chłopaku :D bądź z nim jak najdłużej sie da i życzę szczęścia :D ( Hahaha a ten twój chłopak wie że takiego pornosa tlumaczysz :D ? )

    OdpowiedzUsuń
  86. kochany ten chlipak haha

    OdpowiedzUsuń
  87. SZCZĘśCiaaa

    OdpowiedzUsuń
  88. Gratuluję kochanie cieszę sie razem z tb!!! Hahaha i jesteś genialna XDD z tym jezusem mnie rozwaliło KCKCKC @OlaWiedeczyk

    OdpowiedzUsuń
  89. Łaaa gratuluje! Jak się poznaliście?xd tylko nie zapomnij o nas xd

    OdpowiedzUsuń
  90. ŁO KURFA, TO GRATULUJE JEZUSKA!! SEKSU DUŻO XD

    OdpowiedzUsuń
  91. O NIE WDECH I WYDECH O NIE O NIE POWIETRZA, ZWIASTUN JEST OO NIE NIE MAM POWIETRZA!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  92. Jeśli mozesz zrob tłumaczenie tego zwiastuna.

    OdpowiedzUsuń
  93. Jeśli ten chłopak jest powodem twoje 'zaniedbywania' nas to mozesz nas zaniedbywać (oczywiście nie aż tak bardzo, że będziesz nieobecna przez miesiąc xd). Cieszę się że sobie kogoś znalazłaś *.* no więc ten teges... udanych nocy z nim itd hahahhaha
    A rozdział jak zawsze cudowny i cudownie przetłumaczony xx

    OdpowiedzUsuń
  94. jaja miałem jak kokosy hahaha umarłam :D nie mogę się doczekać następnego rozdziału !!!

    OdpowiedzUsuń
  95. ja pierdole... tyle w tym komentarzy... to ff mnie zabija od środka xd jest aż tak zajebiste @luv_1d_bromance xx

    OdpowiedzUsuń
  96. Osobiscie, zwiastun mi sie nie podoba ...

    Czekam na rozdzial:) Wiem ze to ty nie piszesz wiec spokojnie ;D

    OdpowiedzUsuń
  97. http://love-friends-fanfiction.blogspot.com/ - dopiero zaczynam :) co do popowiadania to jest swietne !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  98. Zacznę może od tego, że się kurva chyba uzależniłam, od tego FanFiction.
    W tydzień przeczytałam dwie części i połowę Darka. Nie śpię po nocach, co nie jest na pewno dla mnie dobre, ale nie mogę wytrzymać w niewiedzy co dalej będzie z Victorią i Zaynem. To wszystko dzieje się tak szybko ta ciąża i Zayn nie mogący poradzić sobie z tą myślą. Miałam taką cichą nadzieję, że wszystko będzie dobrze z dzieckiem, a jednak poroniła. Nie mogę w to uwierzyć.
    Do tego dodam, że prawie przy każdym rozdziale ryczę jak jakaś wariatka. Czasami są to łzy szczęścia, czasami smutku. Nie mogę się doczekać, aż Re wreszcie minie ta fobia dotykania :) A Zaynowi się nie dziwię, że tak reaguje na Devona, gdyby ktoś zrobił coś mojej rodzinie moja reakcja byłaby podobna xD
    Zwiatun jest trochę, hm... tajemniczy? Nie wiem jak to opisać. Po obejrzeniu zastanawiam się kto umrze. No bo zwiastun na to wskazuje, ze tak się stanie..
    No i jeszcze zanim opublikuję ten komentarz, życzę ci dużo, dużo szczęścia i wytrwałości w związku, który mam nadzieję, będzie trał dłuuugo! <3
    Kocham Cieee! xD

    OdpowiedzUsuń
  99. Jejku... Nie mogę się otrząsnąć... *.
    Mam nadzieję że wszystko dobrze się skończy, ale cały czas nie mogę zapomnieć prologu...I też zwiastun tak samo... Co się stanie? Kurcześ... Nie mogę, trzeba czekać na następny!
    Chciałabym też bardzo Ci podziękować za tłumaczenie :) Fajnie, że to robisz :) Szczególnie fajnie dla takiego lenia jak ja ;) No, w każdym razie dziękuję, chociaż i tak to nie odzwierciedla mojej wdzięczności ;P
    Ho, ho! Ale się rozpisałam! Trzeba kończyć, nie zajmuje już miejsca ;)
    Nika :)

    OdpowiedzUsuń
  100. każdy rozdział jest cudowny, dzięki za tłumaczenie :) x gratuluję chłopaka :D

    OdpowiedzUsuń
  101. Boski, czekam na następny i gratuluje chłopaka :)

    OdpowiedzUsuń
  102. CHCE SEKSU
    POTZREBUJĘ SEKSU
    NO
    RE
    NIE BĄDŹ TAKA
    +
    GRATULUJĘ CHŁOPAKA I WGL ZAZDRO ;( JA BĘDĘ SAMOTNA PRZEZ CAŁE ŻYCIE, NO ALE NIE POWINNAM NARZEKAĆ, PRZYNAJMNIEJ BĘDĘ MIAŁA DUŻO CZASU NA CZYTANIE HP

    OdpowiedzUsuń
  103. Ehhh. .. juz miałam nadzieję że będzie coś ten teges a tu klops :(
    Mnie też zaczyna wkurzać Re. Najpierw nakręca Zayna a później go odpycha... niech się zdecyduje noo :/
    Hahaha gratuluję chłopaka :) mam nadzieję, że nie zabierze nam Ciebie :p
    Buziak, do następnego x

    OdpowiedzUsuń
  104. Jeju super rozdzial ♥♡ nie stety nie cztalam wczesniejszych zesci ale kolezanka mi opowiadala.. i narazie rozumiem i ten rozdzual jest FAHDGAHSGAJAGAGSGGA♥♡♥¤
    A tak po za tym to szczescia z chlopakiem, :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj wcześniejsze części , serio mówię , polecam bardzoooooooo , to nie to samo co koleżanka opowiada ;)
      pozdrawiam

      Usuń
  105. Kocham ! <3 Musisz dodać następny ! bo mnie skręci ! Yhhh ja tam chce , żeby ona znowu była w ciąży .... ;)) i naturalnie , żeby to była dziewczynka ! :* mam taką nadzieje , a nadzieja podobno umiera ostatnia ! ;3

    OdpowiedzUsuń
  106. O ktorej nastepny???
    :) x

    OdpowiedzUsuń