Dopiero, gdy byłem już w windzie zacząłem żałować tego, że naciskałem na Marka by przez całą podróż dodawał gazu do dechy. Zastanawiałem się, czy powinienem powiedzieć Victorii o spotkaniu z Kaylą. Z drugiej strony sytuacja między nami i tak była już niestabilna i nie chciałem jej pogarszać.
Nie wiedziałem nawet, czy jest na mnie zła.
Wszedłem przez mahoniowe drzwi, kierując się prosto do salonu. Odrzuciłem aktówkę na kanapę i rozejrzałem się, marszcząc czoło. Gdzie ona jest?
- Dobry wieczór, sir - przywitała mnie Eve, gdy tylko wszedłem do kuchni, na co zaraz się uśmiechnąłem.
- Eve - odpowiedziałem.
- Mam coś dla pana. - Uśmiechnęła się i wyszła z kuchni, zostawiając mnie samego. Po chwili wróciła, trzymając w dłoni białą różę otoczoną przezroczystym celofanem. Wszystko razem trzymało się dzięki małej białej kokardzie.
- Jest na górze - powiedziała. - A tu jeszcze czekoladki.
Wręczyła mi bombonierkę, na co przewróciłem oczami.
- Dziękuję - odparłem, uśmiechając się pod nosem.
Na jej ustach rozciągnął się dumny uśmiech, a ja poczułem żal. Była dla mnie jak druga matka. Cóż, właściwie trzecia.
Wszedłem po schodach i skierowałem się prosto do sypialni, gdzie odnalazłem Victorię leżącą na łóżku. Była zaabsorbowana stertą znajomo wyglądających papierów.
- Hej. - Zmarszczyłem czoło, a ona gwałtownie podniosła na mnie wzrok, z impetem zatrzaskując notatnik.
Uniosłem brew.
- Cześć.
Dziewczyna ponownie zerknęła na aktówkę i odłożyła ją na stolik przy łóżku.
- Nie spodziewałam się, że wrócisz tak szybko. - Przerzuciła swoje włosy za jedno ramię, prostując sylwetkę.
- Mam coś dla ciebie - zacząłem niepewnym głosem.
Tak właściwie, to zasługa pani Conrad.
Victoria wstała i minęła mnie, całkowicie ignorując moją obecność. Sięgnąłem do jej nadgarstka, nie mogąc zrozumieć czemu jest taka chłodna.
- Czemu się tak zachowujesz? - zapytałem.
- Bo powiedziałeś mi, że jej tam nie będzie! - Zgromiła mnie wzrokiem, a ja tylko zamrugałem zbity z tropu.
- Nic takiego nie mówiłem. Powiedziałem, że nie wiem. Też byłem zaskoczony jej obecnością.
- No tak, jestem też pewna, że podobało ci się jak pocałowała cię w policzek, a to wszystko na moich oczach.
Mocno zacisnąłem powieki.
- Victoria, przestań.
- No co ja mam sobie myśleć, Zayn? Ona może zaoferować ci o wiele więcej niż ja.
- Ona nie zaspokoi mnie tak jak ty. Chcę tylko ciebie i jestem w stanie poczekać. Przestań myśleć w ten sposób. - Na mojej twarzy pojawił się grymas frustracji, kiedy zdenerwowanie zaczęło rosnąć. Objąłem jej twarz dłońmi i zbliżyłem się na krok. - Kocham. Ciebie. Okej?
Victoria z trudem przełknęła ślinę, po chwili rozluźniając swoją spiętą sylwetkę.
- Okej - wyszeptała.
Przyciągnąłem ją do siebie w uścisku, a ona wtuliła swoją twarz w mój tors. To dodało mi otuchy, biorąc pod uwagę to od jak dawna nie miałem okazji mieć jej tak blisko siebie. Zazwyczaj już po kilku sekundach się ode mnie odsuwała jednak wtedy nadal stała przytulona.
- Zacznijmy jeszcze raz - mruknąłem, odsuwając ją na długość moich ramion, chociaż moje ciało pragnęło opleść się wokół niej. - Mam coś dla ciebie. - Uśmiechnąłem się, a ona spojrzała na mnie z dołu.
- Białą różę? - Uniosła brew.
Przytaknąłem z nikłym uśmiechem, a ona odebrała ode mnie prezent.
- Wyjątkowo spodobały ci się te białe róże - powiedziała. - Dziękuję.
- Wiesz co znaczy podarowanie komuś białej róży, Victorio? - zapytałem, a ona pokręciła głową.
Pochyliłem się lekko, by cmoknąć jej policzek i szepnąć do ucha.
- Dozgonną miłość.
Odchyliłem się lekko, żeby ocenić jej wyraz twarzy. Zobaczyłem ten pogodny uśmiech, za którym tak tęskniłem.
- Ale muszę ci powiedzieć coś jeszcze - dodałem niższym głosem, a ona momentalnie przygasła. - Musisz usiąść.
- Ach, okej. To konieczne? - zapytała cicho.
Przez chwilę zastanawiałem się nad odpowiedzią.
- Tak.
Usiadłem obok niej na łóżku i przygryzłem wargę.
- Kiedy wyszłyście z Waliyhą, rozmawiałem z Kaylą. Nie z własnej woli, nagabywała moich pracowników.
- Tylko po to, żeby z tobą pogadać? - prychnęła, na co przytaknąłem głową.
- Z języka jej ciała wywnioskowałem, że może próbować zrobić względem mnie jakiś ruch.
Victoria wpatrywała się we mnie, jakby przed oczami miała kogoś kogo nienawidzi.
- Że co?
Pokręciła głową z obrzydzeniem.
- Victoria..
- Przestań. Nawet nie..
Co takiego zrobiłem teraz?!
- Re, nic się między nami nie wydarzy - zapewniłem.
- Mam nadzieję.
Skrzywiłem się.
- Zaufaj mi - szepnąłem.
- Ufam. To z nią mam problem - odparła.
Sięgnąłem po jej dłoń i ucałowałem jej miękką skórę.
- Kocham ciebie i tylko ciebie. Najwyższy czas żebyś zaczęła zdawać sobie z tego sprawę.
Victoria z ociąganiem pokiwała głową.
- Pójdę wyszykować się na wieczór.
Osz, kurwa. Zapomniałem o wizycie u moich rodziców.
Westchnąłem poirytowany. Naprawdę chciałem ich odwiedzić, ale mój dzień był już i tak wystarczająco gówniany.
- Okej - bąknąłem nieskładnie. Spuściłem wzrok, a ona zbijając mnie z pantałyku objęła moją twarz dłońmi i cmoknęła mnie w usta.
- Jesteś mój - powiedziała.
- Twój - potwierdziłem, uśmiechając się pod nosem.
***
- Uśmiech, Skarbie - szepnąłem do jej ucha, widząc zbliżającego się do nas ojca.
- Victorio. Wiem, że już się poznaliśmy, ale właśnie takie małe okazjonalne spotkania jak dziś są moimi ulubionymi. - Cmoknął zewnętrzną stronę jej dłoni na przywitanie, a ona uśmiechnęła się nieśmiało.
- Miło znowu pana widzieć - odpowiedziała, po tym jak została wyściskana przez moją mamę i siostry.
- Zayn, pomóż matce przy nakrywaniu stołu, proszę. Wiesz jak wszystko zawsze musi robić sama - polecił ojciec, a ja westchnąłem poddenerwowany.
Ciebie też miło widzieć, tato.
- Zabiorę Victorię na mały spacer po domu.
Przytaknąłem, czując jak jej ciepło oddala się od mojego ciała. Obserwowałem jak razem z moim ojcem, kierują się w górę schodów.
Da sobie radę.
Wszedłem do kuchni natykając się na mamę i Waliyhę, które cicho ze sobą rozmawiały.
Potrzebna była tylko chwila, żeby obie zaczęły napastować mnie pytaniami o Victorię.
- Pomóc ci w czymś, mamo? - zapytałem, a ona pokręciła przecząco głową.
- Nie. Idź sobie odpocząć, synku. Wyglądasz na przemęczonego.
- Nic mi nie jest. - Uśmiechnąłem się, a właściwie próbowałem, bo już patrzyła na mnie przeszywającym wzrokiem, dając mi jasno do zrozumienia, że wcale nie wierzy moim słowom.
- Wiesz co u Emmy? - zapytała znienacka, a ja popatrzyłem w dół na Waliyhę.
- Mama próbowała się do niej dodzwonić, ale nie odbiera od wtorku.
- Nic nie wiem - odparłem, kręcąc głową.
- Rozmawiacie jeszcze? Zawsze byliście ze sobą tak blisko, a teraz unikacie się jak nigdy. Nic z tego nie rozumiem.
Z trudem przełknąłem ślinę, siadając obok Waliyhii.
- Czasem gadamy. - Wzruszyłem ramionami, zajmując dłonie jednym ze sztućców mamy.
Ostatnio rozmawiałem z nią w szpitalu, od tamtej pory nie miałem od niej żadnych wieści. Minęły już prawie trzy tygodnie.
Miałem nadzieję, że wszystko u niej w porządku.
- No tak.. Po prostu za nią tęsknię, wiesz..
- Zayn - przerwał mamie mój ojciec, na co powoli podniosłem się krzesła.
- Życz mi powodzenia, Wal - mruknąłem do siostry przechodząc obok niej na co tylko zachichotała.
- Miło było cię znać - odparła szeptem, drocząc się ze mną.
- Tato - zacząłem.
- Do gabinetu na słówko.
Podążyłem za nim, mijając się z Victorią w przejściu. Zatrzymałem się na chwilę by z nią porozmawiać, to było dla mnie naturalne, ale mój ojciec nie był zbyt zadowolony z faktu, że się ociągam.
- Zaraz wracam - zapewniłem ją cichym głosem, a ona skinęła lekko głową.
Wszedłem do gabinetu taty, gdy zajmował miejsce za biurkiem. Usiadłem po przeciwnej stronie, czując się dość dziwnie. Nigdy nie siedziałem po tej stronie, a jeśli już oznaczało to, że po drugiej siedzi właśnie mój ojciec.
- Jak się masz? - zapytał zwięźle. Jego oczy skanowały moje rysy jak jastrząb swoją ofiarę.
- Dobrze.
- Słyszałem, że remontujesz nowy budynek w Irlandii. Zatwierdziłeś ostateczny projekt?
- Tak. Wszystko już załatwione.
- Zakładam więc, że wybierasz się do Irlandii, by osobiście sprawdzić i dopilnować budowlańców.
Skinąłem głową.
- Tak.
- A Freightlines? Spotkałeś się z panem Diamondem. To dobry człowiek, Zayn. Nie możesz pozwolić by ignorancja przesłoniła ci to jak potężnym człowiekiem jest.
Ignorancja?!
- Twoje interesy podupadły w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Zechcesz wyjaśnić mi dlaczego?
- Zajmowałem się Victorią - odpowiedziałem, próbując wyzbyć się poirytowania z mojego tonu.
Nienawidziłem takich konfrontacji. Nigdy nie miałem możliwości wyjaśnienia czegokolwiek, a jeśli już mi na to pozwalał, chwilę później rzucał jakiś złośliwy komentarz.
- Sama nie może się sobą zająć? - syknął.
Właśnie o tym mówiłem.
- Nie było z nią najlepiej - odparłem płasko.
Usta mojego ojca ułożyły się w cienką linię.
- Nie tak cię wychowałem. Miałbyś prawo przestać pracować dopiero gdyby leżała na łożu śmierci - stwierdził stanowczo.
- Incorporates wróciło już na swoje tory. Będziemy wprowadzać aktualizację oprogramowania do najnowszej wersji Malik Cellów. Rozmawiałem z paroma technikami i projektantami o stworzeniu..
- Nie zaczynaj czegoś, czego nie masz czasu skończyć - skarcił mnie ojciec. - A co do Victorii..Jest naprawdę uroczą dziewczyną, ale poświęcasz jej za dużo czasu. Nie możesz pozwolić sobie na utratę jednego tygodnia, a co dopiero dwóch. W każdym kraju w którym kiedykolwiek kiedyś byłeś masz ponad 35 tysięcy pracowników, którzy na tobie polegają. Jedno potknięcie, a wszyscy tracą pracę. Rozumiesz to?
- Mam wszystko pod kontrolą.
- Czyżby, chłopcze? To dość dużo do kontrolowania.
Spuściłem głowę.
- Wszystko jest pod kontrolą - szepnąłem.
- Przestań chodzić z głową w chmurach, Zayn.
Zmarszczyłem czoło.
- Zrozumiano?!
Westchnąłem i patrząc mu w oczy skinąłem głową. Na jego twarzy widziałem tę samą ekspresję co zwykle. Rozczarowanie.
- Tak, sir.
- Dobrze. Możesz iść.
Biorąc głęboki oddech wyszedłem z gabinetu ojca, czując ciężar całego świata spoczywający na moich ramionach. Moje samopoczucie było jeszcze gorsze niż zanim tam wszedłem.
Od kiedy tylko rzuciłem studia mój ojciec kwestionował wszystko co robiłem. Malik Incorporates, Malik Cell, wszystko. Mimo to każda z inwestycji okazała się sukcesem.
Czułem potrzebę udowodnienia mu, że nie jestem już tym samym chłopakiem, który wymykał się z domu by połowę nocy spędzić w barze, albo tym podkradającym alkohol z jego barku, kiedy nie mogłem znieść tego wszystkiego co działo się wokół mnie.
Byłem trudnym nastolatkiem, a oni nie zasłużyli sobie na ani jedną z rzeczy, którą im zrobiłem. Nikt nie zasługiwał na coś takiego. Trisha zawsze była taka wielkoduszna, wszystko umiała mi wybaczyć, jednak mój ojciec...Nie miałem złudzeń, że kiedykolwiek mi wybaczy, no może ewentualnie w dniu mojej śmierci.
Wszystko co osiągnąłem w biznesie hotelowym, restauracyjnym, nawet kawiarnianym nie było dla niego wystarczająco dobre.
Rozejrzałem się po balkonie i pochyliłem nad barierką, zerkając na basen w ogrodzie. Londyńskie powietrze było rześkie i skutecznie ochładzało moją rozpaloną skórę.
Wolałem być sam.
Świadomość o obecności Victorii zawsze była pocieszająca, ale w tamtym momencie wolałem być sam, żeby móc spokojnie pomyśleć. Sceneria była idealna.
Wyciągnąłem papierosa, jedyną możliwość rozładowania stresu, która mi została, a drzwi za mną cicho się rozsunęły. Wsunąłem go z powrotem do kieszeni i zerknąłem ponad ramieniem zauważając Victorię.
- Szukałam cię - powiedziała niepewnie.
- Wszystko w porządku? - zapytałem, a ona przytaknęła uśmiechając się lekko.
- A u ciebie?- zaoponowała z uniesioną brwią.
Skinąłem głową i wróciłem wzrokiem na ogród. Victoria zrobiła najgłupszą rzecz jaka mogła przyjść jej do głowy. Podpierając się rękami o barierkę, wychyliła się za nią, więc momentalnie sięgnąłem jej przedramienia by przytrzymać ją w miejscu, ale obrazy spadającej dziewczyny nieprzyjemnie wkręcały się w moje myśli.
- Nie rób tak. - Zmarszczyłem czoło, a ona przewróciła oczami.
- Boisz się, że wypadnę? - Uśmiechnęła się szeroko, ale mój wyraz twarzy nadal się nie rozchmurzył.
Była taka... wesoła?
Powtórzę, dziewczyny są kurewsko skomplikowane.
- Mam nadzieję, że nie. Nie kwestionuj tego co mówię.
Dziewczyna zmarkotniała, ponownie wychylając się za barierkę.
- Co się dzieje?
Nie chciałem jej nic mówić. Chciałem zachować dla siebie to, co powiedział mój ojciec. Pragnąłem choć kilku chwil gdzie oboje udajemy, że nie mamy problemów i jesteśmy szczęśliwi nie ignorując się nawzajem.
Tęskniłem za Bora Bora.
Przyciągnąłem ją bliżej siebie, obejmując jej drobne ciało moimi ramionami. Prawie zapomniałem o jej fobii, więc gdy tylko doszła do mnie realizacja zacząłem się cofać, ale powstrzymała mnie kładąc swoją dłoń na moim przedramieniu.
Ciesząc się z tego małego zaproszenia, przylgnąłem do niej swoim ciałem i oparłem łokcie o poręcz, cmokając ją w policzek.
Napięcie, które czułem jeszcze chwilę temu nie było już tak uciążliwe, gdy trzymałem w ramionach miłość mojego życia.
- Mam dużo na głowie. Jutro mi przejdzie - odpowiedziałem cicho, opierając brodę o jej ramię.
- Niezdrowo tak wszystko dusić w sobie - zaoponowała.
Miałem wiele możliwości by odpowiedzieć na jej słowa.
Sarkastyczne wyjście, czy neutralne?
- I kto to mówi - odparłem cicho, a ona westchnęła pod nosem.
- To nie jest łatwe.
Przewróciłem oczami. Zmień temat.
- Powinnaś być w środku, tu jest zimno.. - zacząłem, ale przerwał mi głośny dźwięk pięści walących o grube szkło, dobiegający z wnętrza. Zmarszczyłem czoło zerkając w tamtą stronę, by ujrzeć Safaę.
- Kolacja gotowa! - krzyknęła, po czym zniknęła jak gdyby nigdy nic.
- Zawsze musi przerwać - bąknąłem poirytowany.
Victoria zachichotała, próbując wysmyknąć się z mojego uścisku, ale nie udało jej się to zbyt zwinnie.
- Twoje siostry są mega fajne.
Przewróciłem oczami.
- Pomieszkaj z nimi trochę.
Uśmiechnęła się i odwróciła twarzą do mnie. Zrobiłem krok w tył, kiedy zdałem sobie sprawę z tego, jak blisko siebie stoimy. Nie chciałem znów doświadczyć odrzucenia.
Nienawidziłem tego uczucia.
A to, że była tak blisko sprawiało, że cały w środku drżałem.
Mój kutas się trząsł.
No dosłownie wszystko.
- Podoba mi się to, jak wszyscy jesteście ze sobą blisko - powiedziała, nie zauważając mojego dziwnego zachowania.
Uśmiechnąłem się lekko i wyciągnąłem do niej dłoń.
- Chyba wszystkie rodziny trzymają się blisko.
Victoria bez wahania chwyciła moją dłoń, na co nieznacznie zmarszczyłem czoło.
- Prawda, ale lubię obserwować wasze relacje. Chodźmy na dół bo umieram z głodu.
- Wydajesz się taka otwarta - rzuciłem, sam nie wiedząc czemu jestem tym skonsternowany.
Victoria wzruszyła ramionami.
- Szczęśliwe wibracje.
Chciałem, żeby po powrocie do domu też taka była.
Marszcząc czoło poprowadziłem ją do jadalni. W drzwiach przywitała nas moja mama, a ja uśmiechnąłem się do niej, jakby rozmowa z ojcem wcale mnie nie przybiła.
- Już myślałam, że będę musiała iść po was osobiście - skarciła nas z uśmiechem, a Victoria puściła moją dłoń by pójść we wskazanym przez nią kierunku.
Usiadłem obok Victorii, a Waliyha niemal momentalnie zajęła wolne miejsce po jej drugiej stronie. Typowe. W sumie chyba powinienem się cieszyć, że moja rodzina ją polubiła.
- Tak sobie po prostu siadasz i nawet się ze mną nie przywitasz. Nieładnie.
Uśmiechnąłem się pod nosem, słysząc znajomy głos mojego kuzyna. Jawaad był dla mnie praktycznie jak rodzony brat.
Wstałem od stołu, by przywitać się z chłopakiem pokonującym właśnie jadalnię i tak szybko jak to zrobiłem, moje miejsce zostało przez niego zajęte. Usiadł na nim, by bezkarnie porozmawiać z Victorią.
- Zajęte. Idź sobie - zażartował.
Bez słowa chwyciłem kołnierz jego koszuli i postawiłem go na równe nogi.
- Okej, okej. Uważaj z tą koszulą, mama dopiero co ją wyprasowała. - Uśmiechnął się, a ja żartobliwie trąciłem go w ramię.
- Nie dzwoniłeś - skarciłem go.
- Byłem zajęty. Miałem..
- Chłopcy, jestem pewien, że swoją rozmowę możecie dokończyć po kolacji - przerwał nam mój ojciec. Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia, zajmując miejsca przy stole, gdy Jawaad usiadł dokładnie na przeciwko mnie.
- Musimy się pomodlić? - zapytała cicho Victoria, a ja tylko lekko się uśmiechnąłem.
- Nie trzeba.
Dziewczyna zmarszczyła czoło, a ja delikatnie ścisnąłem jej dłoń by dodać jej otuchy. Wokół nas zrobiło się całkiem cicho.
- Co..
Spojrzałem na nią, kręcąc głową, by na chwilę zamilkła.
- Modlitwa? - zapytała bezgłośnie, a ja tylko przytaknąłem.
- Bismillah - szepnąłem do niej, a zmarszczka między jej brwiami pogłębiła się, po czym wszyscy zgromadzeni wrócili do swoich poprzednich zajęć.
- Co to znaczy? - zapytała skonsternowana.
- W imię Boga - przerwała nam Waliyha. - Idealne rozwiązanie dla ludzi, którzy są zbyt leniwi na całą modlitwę, czyli dla Zayna.
Victoria uśmiechnęła się, podejmując próbę wypowiedzenia formuły.
- Brzmi nieźle.
- Mogę cię nauczyć - zaoferowała z uśmiechem moja siostra.
Przeniosłem wzrok na Jawaada, który już przyglądał mi się z uniesioną brwią.
- Jak długo jesteście razem?
Zmarszczyłem czoło, zerkając na Victorię, ale ona na szczęście zajęta była czymś innym.
- Kilka miesięcy.
Chłopak nie opuszczał swoich brwi, a kiedy ponownie się odezwał, jego usta były już wypełnione kurczakim i gęstym sosem.
- Nieźle. Nie odzywałeś się do mnie kupę czasu - odparł z zarzutem.
- Można śmiało powiedzieć, że nie odzywał się do żadnego z nas - wtrącił mój ojciec, a ja z trudem przełknąłem kęs mięsa. - Jestem pewien, że to ona jest tego powodem. Tak samo jak tego twojego dziwnego, dwutygodniowego urlopu.
- Miałeś dwa tygodnie przerwy?! - zapytał zszokowany Jawaad.
Nie odpowiedziałem.
- Victoria, słyszałem że ostatnio nie czułaś się najlepiej - głos mojego ojca zabrzmiał nad wyraz głośno.
Kurwa, uwielbiał publikę. Mógłby darować sobie to przedstawienie.
Victoria spojrzała na mnie, ale nie mogłem zdobyć się na odwagę, by oderwać wzrok od swojego talerza.
- Dobrze pan słyszał - odpowiedziała już nie tak entuzjastycznie jak wcześniej, jednak nadal w jej głosie majaczyło coś co dawało mi nadzieję, że nie podda się zbyt szybko.
Zgromadzeni przy stole powoli milkli.
- Jesteś uroczą dziewczyną, ale wydaje mi się, że masz już na tyle lat, żeby zaopiekować się sama sobą.
Bezwiednie zgromiłem ojca wzrokiem, ale on był zbyt zajęty swoim jedzeniem.
- Ta dyskusja nie jest chyba konieczna - wtrąciła moja matka.
- Mamo, nie trzeba - zacząłem, próbując zachować zimną krew, ale było to tym bardziej trudne, gdy czułem jak cała wcześniejsza ekscytacja ulatuje z Victorii.
- Oczywiście, że jest konieczna. Jeśli on nie ma zamiaru uświadomić jej kilku rzeczy, ja to zrobię.
Nie miał pojęcia o czym gada.
- Zrobiłbyś to samo, gdyby chodziło o mamę - odpowiedziałem.
- Może i tak, ale dwa tygodnie to bardzo długo, więc albo się ociągasz, albo ona po prostu udaje.
- Nie udaje.
- Skąd możesz to wiedzieć? Według mnie nic jej nie jest.
- Yaser - rzuciła nieco bardziej surowo moja matka, a wszyscy przy stole, oprócz mojego ojca, przestali jeść.
Spuściłem wzrok.
Wiedziałem, że coś takiego może się wydarzyć.
Ociągałem się z tym, by spojrzeć na Victorię i odczytać wyraz jej twarzy.
Odwróciłem się w jej stronę, gdy wycierała kąciki ust chusteczką. Chwilę później stała już na równych nogach.
- Przepraszam - bąknęła, pospiesznie oddalając się od stołu.
- Victoria.. - Wstałem, ale mój ojciec szybko odwiódł mnie od wcześniejszego pomysłu.
- Siadaj. Znasz zasady - odezwał się, ale wszystko co słyszałem to dźwięk mojej pięści rozbijającej jego szczękę. W całym moim życiu nie nienawidziłem go bardziej, niż wtedy.
Nigdy wcześniej nie miałem tak wielkiej ochoty go uderzyć, jednak ku mojemu własnemu zdziwieniu, umiałem zachować samokontrolę.
Byłem otępiały z wkurwienia.
- Zayn - dotarł do mnie kojący głos mamy, wyrywając mnie z zamyślenia, więc powoli ponownie zająłem swoje miejsce.
Nie tknąłem już jedzenia, a tym razem wszystkim zebranych zajęło kurewsko dużo czasu by pochłonąć swoje dania. Martwiłem się o Victorię.
Doniya próbowała do mnie mówić, Jawaad też. Nawet Waliyha, ale chyba już powinni wiedzieć, że lepiej się do mnie, kurwa, nie odzywać, kiedy jestem wkurwiony.
Kiedy tylko Safaa skończyła jeść, momentalnie poderwałem się z krzesła by znaleźć Victorię. Stała na tym samym balkonie na którym byliśmy wcześniej.
Była odwrócona plecami, ale wnioskując po moim tempie chyba poznała, że to ja.
- Myślałam, że jest miły - zaczęła cicho. - Ale potem powiedział to...
Spuściłem wzrok, czując jak zżera mnie poczucie winy.
- Przepraszam. Nie myślałem, że mógłby zrobić ci coś takiego. To moja wina.
- Nie, to moja wina - bąknęła wpatrując się w swoje stopy. - To dlatego tu przyszedłeś. Bo cię skrytykował.
- To była konstruktywna krytyka - skłamałem, a ona odwróciła się twarzą do mnie, żeby przeskanować moje rysy.
- Nie chciałam tak odchodzić od stołu...
Przerwałem jej, obejmując ją ciasno.
- Nic się nie stało. Miałaś powód. Powstrzymałbym cię, ale to tylko pogorszyłoby sytuację między mną, a moim ojcem.
- Zaraz wracam - zapewniłem ją cichym głosem, a ona skinęła lekko głową.
Wszedłem do gabinetu taty, gdy zajmował miejsce za biurkiem. Usiadłem po przeciwnej stronie, czując się dość dziwnie. Nigdy nie siedziałem po tej stronie, a jeśli już oznaczało to, że po drugiej siedzi właśnie mój ojciec.
- Jak się masz? - zapytał zwięźle. Jego oczy skanowały moje rysy jak jastrząb swoją ofiarę.
- Dobrze.
- Słyszałem, że remontujesz nowy budynek w Irlandii. Zatwierdziłeś ostateczny projekt?
- Tak. Wszystko już załatwione.
- Zakładam więc, że wybierasz się do Irlandii, by osobiście sprawdzić i dopilnować budowlańców.
Skinąłem głową.
- Tak.
- A Freightlines? Spotkałeś się z panem Diamondem. To dobry człowiek, Zayn. Nie możesz pozwolić by ignorancja przesłoniła ci to jak potężnym człowiekiem jest.
Ignorancja?!
- Twoje interesy podupadły w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Zechcesz wyjaśnić mi dlaczego?
- Zajmowałem się Victorią - odpowiedziałem, próbując wyzbyć się poirytowania z mojego tonu.
Nienawidziłem takich konfrontacji. Nigdy nie miałem możliwości wyjaśnienia czegokolwiek, a jeśli już mi na to pozwalał, chwilę później rzucał jakiś złośliwy komentarz.
- Sama nie może się sobą zająć? - syknął.
Właśnie o tym mówiłem.
- Nie było z nią najlepiej - odparłem płasko.
Usta mojego ojca ułożyły się w cienką linię.
- Nie tak cię wychowałem. Miałbyś prawo przestać pracować dopiero gdyby leżała na łożu śmierci - stwierdził stanowczo.
- Incorporates wróciło już na swoje tory. Będziemy wprowadzać aktualizację oprogramowania do najnowszej wersji Malik Cellów. Rozmawiałem z paroma technikami i projektantami o stworzeniu..
- Nie zaczynaj czegoś, czego nie masz czasu skończyć - skarcił mnie ojciec. - A co do Victorii..Jest naprawdę uroczą dziewczyną, ale poświęcasz jej za dużo czasu. Nie możesz pozwolić sobie na utratę jednego tygodnia, a co dopiero dwóch. W każdym kraju w którym kiedykolwiek kiedyś byłeś masz ponad 35 tysięcy pracowników, którzy na tobie polegają. Jedno potknięcie, a wszyscy tracą pracę. Rozumiesz to?
- Mam wszystko pod kontrolą.
- Czyżby, chłopcze? To dość dużo do kontrolowania.
Spuściłem głowę.
- Wszystko jest pod kontrolą - szepnąłem.
- Przestań chodzić z głową w chmurach, Zayn.
Zmarszczyłem czoło.
- Zrozumiano?!
Westchnąłem i patrząc mu w oczy skinąłem głową. Na jego twarzy widziałem tę samą ekspresję co zwykle. Rozczarowanie.
- Tak, sir.
- Dobrze. Możesz iść.
Biorąc głęboki oddech wyszedłem z gabinetu ojca, czując ciężar całego świata spoczywający na moich ramionach. Moje samopoczucie było jeszcze gorsze niż zanim tam wszedłem.
Od kiedy tylko rzuciłem studia mój ojciec kwestionował wszystko co robiłem. Malik Incorporates, Malik Cell, wszystko. Mimo to każda z inwestycji okazała się sukcesem.
Czułem potrzebę udowodnienia mu, że nie jestem już tym samym chłopakiem, który wymykał się z domu by połowę nocy spędzić w barze, albo tym podkradającym alkohol z jego barku, kiedy nie mogłem znieść tego wszystkiego co działo się wokół mnie.
Byłem trudnym nastolatkiem, a oni nie zasłużyli sobie na ani jedną z rzeczy, którą im zrobiłem. Nikt nie zasługiwał na coś takiego. Trisha zawsze była taka wielkoduszna, wszystko umiała mi wybaczyć, jednak mój ojciec...Nie miałem złudzeń, że kiedykolwiek mi wybaczy, no może ewentualnie w dniu mojej śmierci.
Wszystko co osiągnąłem w biznesie hotelowym, restauracyjnym, nawet kawiarnianym nie było dla niego wystarczająco dobre.
Rozejrzałem się po balkonie i pochyliłem nad barierką, zerkając na basen w ogrodzie. Londyńskie powietrze było rześkie i skutecznie ochładzało moją rozpaloną skórę.
Wolałem być sam.
Świadomość o obecności Victorii zawsze była pocieszająca, ale w tamtym momencie wolałem być sam, żeby móc spokojnie pomyśleć. Sceneria była idealna.
Wyciągnąłem papierosa, jedyną możliwość rozładowania stresu, która mi została, a drzwi za mną cicho się rozsunęły. Wsunąłem go z powrotem do kieszeni i zerknąłem ponad ramieniem zauważając Victorię.
- Szukałam cię - powiedziała niepewnie.
- Wszystko w porządku? - zapytałem, a ona przytaknęła uśmiechając się lekko.
- A u ciebie?- zaoponowała z uniesioną brwią.
Skinąłem głową i wróciłem wzrokiem na ogród. Victoria zrobiła najgłupszą rzecz jaka mogła przyjść jej do głowy. Podpierając się rękami o barierkę, wychyliła się za nią, więc momentalnie sięgnąłem jej przedramienia by przytrzymać ją w miejscu, ale obrazy spadającej dziewczyny nieprzyjemnie wkręcały się w moje myśli.
- Nie rób tak. - Zmarszczyłem czoło, a ona przewróciła oczami.
- Boisz się, że wypadnę? - Uśmiechnęła się szeroko, ale mój wyraz twarzy nadal się nie rozchmurzył.
Była taka... wesoła?
Powtórzę, dziewczyny są kurewsko skomplikowane.
- Mam nadzieję, że nie. Nie kwestionuj tego co mówię.
Dziewczyna zmarkotniała, ponownie wychylając się za barierkę.
- Co się dzieje?
Nie chciałem jej nic mówić. Chciałem zachować dla siebie to, co powiedział mój ojciec. Pragnąłem choć kilku chwil gdzie oboje udajemy, że nie mamy problemów i jesteśmy szczęśliwi nie ignorując się nawzajem.
Tęskniłem za Bora Bora.
Przyciągnąłem ją bliżej siebie, obejmując jej drobne ciało moimi ramionami. Prawie zapomniałem o jej fobii, więc gdy tylko doszła do mnie realizacja zacząłem się cofać, ale powstrzymała mnie kładąc swoją dłoń na moim przedramieniu.
Ciesząc się z tego małego zaproszenia, przylgnąłem do niej swoim ciałem i oparłem łokcie o poręcz, cmokając ją w policzek.
Napięcie, które czułem jeszcze chwilę temu nie było już tak uciążliwe, gdy trzymałem w ramionach miłość mojego życia.
- Mam dużo na głowie. Jutro mi przejdzie - odpowiedziałem cicho, opierając brodę o jej ramię.
- Niezdrowo tak wszystko dusić w sobie - zaoponowała.
Miałem wiele możliwości by odpowiedzieć na jej słowa.
Sarkastyczne wyjście, czy neutralne?
- I kto to mówi - odparłem cicho, a ona westchnęła pod nosem.
- To nie jest łatwe.
Przewróciłem oczami. Zmień temat.
- Powinnaś być w środku, tu jest zimno.. - zacząłem, ale przerwał mi głośny dźwięk pięści walących o grube szkło, dobiegający z wnętrza. Zmarszczyłem czoło zerkając w tamtą stronę, by ujrzeć Safaę.
- Kolacja gotowa! - krzyknęła, po czym zniknęła jak gdyby nigdy nic.
- Zawsze musi przerwać - bąknąłem poirytowany.
Victoria zachichotała, próbując wysmyknąć się z mojego uścisku, ale nie udało jej się to zbyt zwinnie.
- Twoje siostry są mega fajne.
Przewróciłem oczami.
- Pomieszkaj z nimi trochę.
Uśmiechnęła się i odwróciła twarzą do mnie. Zrobiłem krok w tył, kiedy zdałem sobie sprawę z tego, jak blisko siebie stoimy. Nie chciałem znów doświadczyć odrzucenia.
Nienawidziłem tego uczucia.
A to, że była tak blisko sprawiało, że cały w środku drżałem.
Mój kutas się trząsł.
No dosłownie wszystko.
- Podoba mi się to, jak wszyscy jesteście ze sobą blisko - powiedziała, nie zauważając mojego dziwnego zachowania.
Uśmiechnąłem się lekko i wyciągnąłem do niej dłoń.
- Chyba wszystkie rodziny trzymają się blisko.
Victoria bez wahania chwyciła moją dłoń, na co nieznacznie zmarszczyłem czoło.
- Prawda, ale lubię obserwować wasze relacje. Chodźmy na dół bo umieram z głodu.
- Wydajesz się taka otwarta - rzuciłem, sam nie wiedząc czemu jestem tym skonsternowany.
Victoria wzruszyła ramionami.
- Szczęśliwe wibracje.
Chciałem, żeby po powrocie do domu też taka była.
Marszcząc czoło poprowadziłem ją do jadalni. W drzwiach przywitała nas moja mama, a ja uśmiechnąłem się do niej, jakby rozmowa z ojcem wcale mnie nie przybiła.
- Już myślałam, że będę musiała iść po was osobiście - skarciła nas z uśmiechem, a Victoria puściła moją dłoń by pójść we wskazanym przez nią kierunku.
Usiadłem obok Victorii, a Waliyha niemal momentalnie zajęła wolne miejsce po jej drugiej stronie. Typowe. W sumie chyba powinienem się cieszyć, że moja rodzina ją polubiła.
- Tak sobie po prostu siadasz i nawet się ze mną nie przywitasz. Nieładnie.
Uśmiechnąłem się pod nosem, słysząc znajomy głos mojego kuzyna. Jawaad był dla mnie praktycznie jak rodzony brat.
Wstałem od stołu, by przywitać się z chłopakiem pokonującym właśnie jadalnię i tak szybko jak to zrobiłem, moje miejsce zostało przez niego zajęte. Usiadł na nim, by bezkarnie porozmawiać z Victorią.
- Zajęte. Idź sobie - zażartował.
Bez słowa chwyciłem kołnierz jego koszuli i postawiłem go na równe nogi.
- Okej, okej. Uważaj z tą koszulą, mama dopiero co ją wyprasowała. - Uśmiechnął się, a ja żartobliwie trąciłem go w ramię.
- Nie dzwoniłeś - skarciłem go.
- Byłem zajęty. Miałem..
- Chłopcy, jestem pewien, że swoją rozmowę możecie dokończyć po kolacji - przerwał nam mój ojciec. Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia, zajmując miejsca przy stole, gdy Jawaad usiadł dokładnie na przeciwko mnie.
- Musimy się pomodlić? - zapytała cicho Victoria, a ja tylko lekko się uśmiechnąłem.
- Nie trzeba.
Dziewczyna zmarszczyła czoło, a ja delikatnie ścisnąłem jej dłoń by dodać jej otuchy. Wokół nas zrobiło się całkiem cicho.
- Co..
Spojrzałem na nią, kręcąc głową, by na chwilę zamilkła.
- Modlitwa? - zapytała bezgłośnie, a ja tylko przytaknąłem.
- Bismillah - szepnąłem do niej, a zmarszczka między jej brwiami pogłębiła się, po czym wszyscy zgromadzeni wrócili do swoich poprzednich zajęć.
- Co to znaczy? - zapytała skonsternowana.
- W imię Boga - przerwała nam Waliyha. - Idealne rozwiązanie dla ludzi, którzy są zbyt leniwi na całą modlitwę, czyli dla Zayna.
Victoria uśmiechnęła się, podejmując próbę wypowiedzenia formuły.
- Brzmi nieźle.
- Mogę cię nauczyć - zaoferowała z uśmiechem moja siostra.
Przeniosłem wzrok na Jawaada, który już przyglądał mi się z uniesioną brwią.
- Jak długo jesteście razem?
Zmarszczyłem czoło, zerkając na Victorię, ale ona na szczęście zajęta była czymś innym.
- Kilka miesięcy.
Chłopak nie opuszczał swoich brwi, a kiedy ponownie się odezwał, jego usta były już wypełnione kurczakim i gęstym sosem.
- Nieźle. Nie odzywałeś się do mnie kupę czasu - odparł z zarzutem.
- Można śmiało powiedzieć, że nie odzywał się do żadnego z nas - wtrącił mój ojciec, a ja z trudem przełknąłem kęs mięsa. - Jestem pewien, że to ona jest tego powodem. Tak samo jak tego twojego dziwnego, dwutygodniowego urlopu.
- Miałeś dwa tygodnie przerwy?! - zapytał zszokowany Jawaad.
Nie odpowiedziałem.
- Victoria, słyszałem że ostatnio nie czułaś się najlepiej - głos mojego ojca zabrzmiał nad wyraz głośno.
Kurwa, uwielbiał publikę. Mógłby darować sobie to przedstawienie.
Victoria spojrzała na mnie, ale nie mogłem zdobyć się na odwagę, by oderwać wzrok od swojego talerza.
- Dobrze pan słyszał - odpowiedziała już nie tak entuzjastycznie jak wcześniej, jednak nadal w jej głosie majaczyło coś co dawało mi nadzieję, że nie podda się zbyt szybko.
Zgromadzeni przy stole powoli milkli.
- Jesteś uroczą dziewczyną, ale wydaje mi się, że masz już na tyle lat, żeby zaopiekować się sama sobą.
Bezwiednie zgromiłem ojca wzrokiem, ale on był zbyt zajęty swoim jedzeniem.
- Ta dyskusja nie jest chyba konieczna - wtrąciła moja matka.
- Mamo, nie trzeba - zacząłem, próbując zachować zimną krew, ale było to tym bardziej trudne, gdy czułem jak cała wcześniejsza ekscytacja ulatuje z Victorii.
- Oczywiście, że jest konieczna. Jeśli on nie ma zamiaru uświadomić jej kilku rzeczy, ja to zrobię.
Nie miał pojęcia o czym gada.
- Zrobiłbyś to samo, gdyby chodziło o mamę - odpowiedziałem.
- Może i tak, ale dwa tygodnie to bardzo długo, więc albo się ociągasz, albo ona po prostu udaje.
- Nie udaje.
- Skąd możesz to wiedzieć? Według mnie nic jej nie jest.
- Yaser - rzuciła nieco bardziej surowo moja matka, a wszyscy przy stole, oprócz mojego ojca, przestali jeść.
Spuściłem wzrok.
Wiedziałem, że coś takiego może się wydarzyć.
Ociągałem się z tym, by spojrzeć na Victorię i odczytać wyraz jej twarzy.
Odwróciłem się w jej stronę, gdy wycierała kąciki ust chusteczką. Chwilę później stała już na równych nogach.
- Przepraszam - bąknęła, pospiesznie oddalając się od stołu.
- Victoria.. - Wstałem, ale mój ojciec szybko odwiódł mnie od wcześniejszego pomysłu.
- Siadaj. Znasz zasady - odezwał się, ale wszystko co słyszałem to dźwięk mojej pięści rozbijającej jego szczękę. W całym moim życiu nie nienawidziłem go bardziej, niż wtedy.
Nigdy wcześniej nie miałem tak wielkiej ochoty go uderzyć, jednak ku mojemu własnemu zdziwieniu, umiałem zachować samokontrolę.
Byłem otępiały z wkurwienia.
- Zayn - dotarł do mnie kojący głos mamy, wyrywając mnie z zamyślenia, więc powoli ponownie zająłem swoje miejsce.
Nie tknąłem już jedzenia, a tym razem wszystkim zebranych zajęło kurewsko dużo czasu by pochłonąć swoje dania. Martwiłem się o Victorię.
Doniya próbowała do mnie mówić, Jawaad też. Nawet Waliyha, ale chyba już powinni wiedzieć, że lepiej się do mnie, kurwa, nie odzywać, kiedy jestem wkurwiony.
Kiedy tylko Safaa skończyła jeść, momentalnie poderwałem się z krzesła by znaleźć Victorię. Stała na tym samym balkonie na którym byliśmy wcześniej.
Była odwrócona plecami, ale wnioskując po moim tempie chyba poznała, że to ja.
- Myślałam, że jest miły - zaczęła cicho. - Ale potem powiedział to...
Spuściłem wzrok, czując jak zżera mnie poczucie winy.
- Przepraszam. Nie myślałem, że mógłby zrobić ci coś takiego. To moja wina.
- Nie, to moja wina - bąknęła wpatrując się w swoje stopy. - To dlatego tu przyszedłeś. Bo cię skrytykował.
- To była konstruktywna krytyka - skłamałem, a ona odwróciła się twarzą do mnie, żeby przeskanować moje rysy.
- Nie chciałam tak odchodzić od stołu...
Przerwałem jej, obejmując ją ciasno.
- Nic się nie stało. Miałaś powód. Powstrzymałbym cię, ale to tylko pogorszyłoby sytuację między mną, a moim ojcem.
***
Wiedziałem, że Victoria będzie chciała wracać do domu, zaraz po tym dziwnym spięciu z ojcem, ale moja mama miała inne plany.
Czuła chyba jakąś wewnętrzną potrzebę usprawiedliwienia zachowania ojca i tego, jak zachował się względem Victorii, ale bądźmy szczerzy... Zrobił to specjalnie. Doszedłem do tego wniosku siedząc na wygodnej kanapie mojego własnego domu.
Może on po prostu nie chciał widzieć mnie szczęśliwego.
- Skarbie, przepraszam - bąknąłem w końcu, przerywając ciszę i odrywając wzrok od martwego punktu w salonie, w który wpatrywałem się od dłuższego czasu.
Nienawidziłem, kiedy między nami zapadała cisza.
- Za co?
- Mój ojciec jest trudnym człowiekiem.
Dziewczyna pokręciła głową i w końcu usiadła twarzą do mnie.
- Twój ojciec ma rację. Powinnam sama się sobą zająć.
Zmarszczyłem czoło, czując jak moje ożywione jej obecnością serce, ponownie upada na zimną ziemię.
- Możesz powtórzyć?!
- Chodziło mi o znalezienie pomocy - odpowiedziała z uśmiechem.
- U psychiatry? - Uniosłem brew, a ona przytaknęła nieśmiało.
- Może to mi pomoże, nam pomoże.
- Nam?
Zaczerwieniła się, ale nie wiedziałem czy zdaje sobie sprawę z tego, że nadal czerwieni się poruszając ten temat. To było w jakimś stopniu urocze.
- W seksie.
- Sam dźwięk tego słowa wydobywający się z twoich ust jest nęcący.
Victoria przewróciła oczami, ignorując mój komentarz.
- Po tym incydencie z Kaylą zdałam sobie sprawę jak straszną egoistką się stałam.
Podniosłem na nią wzrok, próbując podsumować wszystko co powiedziała.
Victoria? Egoistką?
- Nie wydaje mi się, żeby.. - zacząłem, kręcąc głową.
- Ja uważam inaczej. Może właśnie psychiatra będzie mógł ze mną porozmawiać.
Zmarszczyłem czoło.
- Albo ja - zaoferowałem, a jej wyraz twarzy od razu się zneutralizował.
- Zayn, nie mogę. To dla mnie za trudne.
Westchnąłem cicho.
- Mam jutro wizytę w porze lunchu. Mogę cię umówić - zmieniłem temat, a ona z wdzięcznością skinęła głową.
- Byłoby fajnie. Dziękuję.
Pochyliłem się w jej stronę, by cmoknąć jej policzek, a ona uśmiechnęła się lekko. Momentalnie wyczułem jej nagłe zdystansowanie, udawałem jednak, że go nie dostrzegam.
_________________________________________________________
Hej, sorry za tę niespodziewaną przerwę w dostawach tłumaczeń, ale no tak wyszło i już. Nie będę się tłumaczyć bo dałam dupy na całej linii i mogę jedynie prosić o wybaczenie :p Kolejny rozdział jest mega długi i naprawdę z chęcią poprosiłabym kogoś o pomoc, ale przekonałam się parę razy, że mogę liczyć tylko na siebie także tak to wygląda. Naprawdę postaram się dodać go już jakoś w przyszłym tygodniu i kiedy już będę kończyć jego tłumaczenie dam Wam znać dokładniej w który dzień tygodnia możecie się go spodziewać.
Przepraszam jeszcze raz za te dwa tygodnie przerwy i tym bardziej mi głupio bo powinnam była Was uprzedzić.
NARESZCIE !! ♥
OdpowiedzUsuńWybaczam :) Każdy ma przecież swoje sprawy :)
OdpowiedzUsuńPo tym rozdziale moge stwierdzić, że cholernie nie lubie ojca Zayn'a ...
Mam nadzieję, że Victoria szybko wróci do siebie bo strasznie mi ich szkoda
Dziękuję, że tlumaczysz ;* czekam na następny xD :)
Wybaczam :) Każdy ma przecież swoje sprawy :)
OdpowiedzUsuńPo tym rozdziale moge stwierdzić, że cholernie nie lubie ojca Zayn'a ...
Mam nadzieję, że Victoria szybko wróci do siebie bo strasznie mi ich szkoda
Dziękuję, że tlumaczysz ;* czekam na następny xD :)
Victoria zamienia się w sukę.. nieładnie
OdpowiedzUsuńNic się nie stało :)
OdpowiedzUsuńCzekałam z niecierpliwością i się doczekałam :D Na prawdę się opłacało.
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się każdy ma jakieś tam swoje sprawy, więc nie masz za co przepraszać :))
Więc...
OdpowiedzUsuńnie musisz nas przepraszać za opóźnienia. Chyba każdy powinien zrozumieć, że masz też swoje prywatne życie i chłopaka ^^ :)
Może ten czas dla niektórych był zbyt długi, ale każdy potrzebuje przerwy i chwili wytchnienia.
Nie rozumiem ludzi, którzy chcieli dodać następny rozdział w komentarzu pod ostatnim twoim postem! To niedorzeczne i niesprawiedliwe! Jeśli chcą tłumaczyć to opowiadanie to niech to robią, ale nie tutaj, tylko na swoich blogach (oczywiście jeśli dostaną zgodę autorki oryginału)
Jeśli będziesz chciała jednak pomocy od kogoś napisz do mnie na tt (@__Mofos__) i ci pomogę. Tłumaczę 2 opowiadania (dla siebie) na razie nie pytałam autorek o zgodę na to i publikowanie, a nie jestem pewna czy po jakimś czasie mi się to nie znudzi.
Więc jeśli będziesz potrzebować jednak pomocy to pisz i ci pomogę!
Do następnego rozdziału! xxx :*
Kocham :*
Jesu jesu jesu. Tak sie ciesze ze jest nowy rozdzial *.*
OdpowiedzUsuńTak sie o ciebie balam :p xx
wkurzył mnie ojciec Zayn'a no na całej linii -,-
OdpowiedzUsuńAle tak fajnie że Re w końcu może przejść tą całą fobię <3
Wrocilas kochana mam nadzieje ze wszystko w porzadku ;)
OdpowiedzUsuńOjciec Zayn'a«««««
OdpowiedzUsuńTęsknię za dawną Re :-(
OdpowiedzUsuńOMG wreszcie rozdział lecę czytać!!! <3 :**
OdpowiedzUsuńRany, jak wkurzył mnie ojciec Zayna. To nie jest trudny człowiek. To jest baaardzo trudny człowiek, o ile można go nazwać człowiekiem ;_:
UsuńJestem ciekawa, czy psychiatra serio pomoże Victorii. Mam nadzieję, że tak...
Ale i tak postępy jak tak się przełamuje.
PS. Każdemu należy się trochę wolnego, co prawda należałam do grupy która po tygodniu zaczynała się denerwować, no ale nie można dniami i nocami siedzieć przy komputerze czy laptopie i tłumaczyć, żeby inni się cieszyli. Ja cieszę się już z samego faktu, że w ogóle go tłumaczysz :)
Naprawdę super rozdział <3 co ja gadam BOSKII!! Trochę się stęskniłam ze ty blogiem ale bardzo się ciesze ze dodałas kolejny rozdzail :D Czekam na next :***
OdpowiedzUsuńI ZAPRASZAM NA:
http://memoriesforever-onedirection.blogspot.com/
Nareszcie Re wstaje na nogi! Ciesze sie bardzo, bo wywody na temat 'drżącego kutasa' Zayna zaczynają mnie dobijać.xd Ojciec Zayna... szkoda gadać. W skrócie, CZEKAM NA WIĘCEJ!
OdpowiedzUsuńP.S. Gdybym miała takie zdolności na pewno bym ci pomogła,ale niestety mój angielski nie jest n tak wysokim poziomie ;c
@wifeboyfrom1d
Za nic nie przepraszaj każdemu należy się wolne, rodział zajebisty jak zawsze poprostu rewelacja wszystkiego naj naj życzę :»
OdpowiedzUsuńJejejej wróciłaś. Już myślałam że coś ci się stało ;( Lece czytać.
OdpowiedzUsuńLove
Nie masz za co przepraszać, a jeśli ktoś uważał że nas zawiodłaś to musiał być idiotą. Każdemu należy się przerwa. Najważniejsze że nic ci nie jest :D
OdpowiedzUsuńPrzeglądam sobie blogi, które czytam, a tu rozdział :D jest super, a na następny rozdział z godnością poczekam ♡♡
OdpowiedzUsuńTak się cieszę, że nic Ci nie jest <3
OdpowiedzUsuńGenialny :-)
OdpowiedzUsuńO.O meeega! Swietny rozdział jak kazdy oczywiscie ;) nie moge sie doczekac kolejnegi! Dziekuje Ci!:*
OdpowiedzUsuńOjciec Zayna jest okropny !
OdpowiedzUsuńCieszę się że nic ci się nie stało, w mojej głowie krążyły już czarne scenariusze.
Rozdział świetny (jak zawsze <3 ) Jejku cieszę się że wróciłaś (nie dlatego, że dałaś rozdział, tylko dlatego że nic ci nie jest! )
OdpowiedzUsuńMartwiłam się :c
Napisałabym jakiś sensowny komentarz ale nie wiem co napisać więc powiem tyle:
OdpowiedzUsuńOh, łał, ojciec Zayna jest jednak podły!
Kocham Frost Bite ♥
Jejku Jejku Jejku piękny rozdział. Kocham.
OdpowiedzUsuńAle sukinsyn z tego ojca Zayna, jprdl
OdpowiedzUsuńSama zaoferowała wizytę u psychiatry ? :o Co się z nią stało? ?
OdpowiedzUsuńJest Ci przebaczone. :))
OdpowiedzUsuńJej świetny. ;)))
Pozdrawiam. :***
Super rozdział..! ;)
OdpowiedzUsuńCudowny.!
Martwiłam się o Ciebie.! xx
Uwielbiam wszystkie części tego opowiadania i myślę że warto czekać na rozdziały <3
OdpowiedzUsuńPrzerwa czy nie ja i tak to kocham i dziekuje za tlumaczenie!!
OdpowiedzUsuńNic się nie stało bambi.:)))
OdpowiedzUsuńStrasznie się martwiłam.
Nie wyobrązam sobie, żeby ktoś inny to tłumaczył.
TY JESTEŚ NAJLEPSZA!
A rozdział super........ale........OJCEIEC ZENA JEST CHUJOWY ASKDASDJBAKJDBSKJBDKBJASJD NIENAWIDZE GO, JEST POJEBANY.
Nie przejmuj się haterami.
CZekam na następny. ♥
Bdoaegixevicge jezu Bambi ty żyjesz!!! <3 martwiłam sie!!
OdpowiedzUsuńNasza kochana Bambi, nie przepraszaj.
OdpowiedzUsuńOwszem, martwiliśmy się, ale zrozumiałe jest to, że masz też własne życie, pracę, rodzinę i nie będziesz zawsze do naszej dyspozycji.
I tak za to, że poświęcasz tyle swojego czasu i sił, powinniśmy Ci postawić dom ze złota.
Jesteś kochana i wspaniała, tak samo jak ten rozdział.
Dziękuję <3
@mysweetloouis
jest świetny jak zawsze :) nie przejmuj się kochanie że cię nie byo nic się nie stało :* jesteś cudowna <3
OdpowiedzUsuń@SummerLemon94
Nic takiego się nie stało. Dzięki tej przerwie, ten rozdział czytałam z większymi emocjami.
OdpowiedzUsuńOjciec Zayna jest nooooo -_- Arghhh :// Już go nie lubię.
Czekam na kolejny, pozdrawiam xx
No to dodaje mój pierwszy komentarz. Dosłownie pochłonęłam Cold i Chills w 2 tygodnie. Wcześniej nic nie dodawałam komentarzy ( byłam zbyt zajęta czytaniem ), ale teraz się poprawię ;) Streszczę szybko wszystko co chciałam napisać. Więc tak :
OdpowiedzUsuńMARK jest po prostu zajebisty, a jego perspektywa powala. Uwielbiam <3
ZAYN czasami mnie wkurza ( najbardziej jak nawrzeszczał na Re, bo była w ciąży ) , ale chcę takiego pod choinkę,, yyy to jeszcze długo... Może być takim wakacyjnym prezentem :)
VICTORIA (RE) - ogólnie ją uwielbiam. Nie tak jak Marka oczywiście, ale uwielbiam.
AMBER - w Cold ją lubiłam, w Chillsie znielubiłam, a teraz mam mieszane uczucia ( może dlatego, że jeszcze jej nie było :) )
JAMES - jego też lubię... Na pewno bardziej niż kiedykolwiek lubiłam Amber ;)
EMMA - miałam momenty kiedy myślałam, że jednak nie jest taka zła. Teraz jestem na etapie : najlepiejbybyłogdybytasukazniknęłanazawsze :)
DEVON - niech ten jebany sukinkot umrze. Ale tak na dobre. Przez niego nie ma ruchanka! yyyy, uznajmy, że tego nie napisałam :)
I INNI - do innych to nic nie czuję... Znaczy może o kimś zapomniałam, albo coś... Np. lubię siostrę Zayna - tylko ciągle zapominam jak ma na imię :)
W Chills czytałam komentarze Madżones, ale tu chyba jej nie ma. No niestety nie będę się tarzać po podłodze ze śmiechu.
Dziękuje naszej drogiej tłumaczce za to, że się tak męczy, byśmy mogli poczytać o fajnym ruch... yyy fajne opowiadanie. :) DZIĘKUJĘ <3
Ajajaj! mam nadzieje, że wszystko wróci już do normy ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!
ZAJEBIE YASERA.
OdpowiedzUsuńNO JAK, KURDE, JAK?!
JAK MOŻNA BYĆ TAKĄ NADĘTĄ ŚWINIĄ?!
UH.
KOCHAM ZAYNA.
DZIĘKI ZA TO TŁUMACZENIE ♥
Jaki ojciec Zayna jest wkurzający -.-
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że psychiatra im pomoże.
Czekam na nn :)
Dziękuję za tłumaczenie :) x
@xAgata_Sz .xx
Tak długo czekałam na ten rozdziała, ale było warto ;) Mam nadzieję, że na 5 nie będziemy tyle czekać, choć w pełni Cię rozumiem. I jestem świadoma tego,że nie żyjesz samym tłumaczeniem opowiadań ;D Rozdział, jak każdy inny świetnie przetłumaczony ;) / Lidka xx.
OdpowiedzUsuńNareszcie !! Świetne tłumaczenie :) xx
OdpowiedzUsuńCzekam na next'a
Świetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńAle dupek z tego ojca.
Nic się nie stało przecież masz własne życie:) strasznie martwiłam się że coś ci się stało ale na szczęście jesteś cala i zdrowa! Dziękuję za tłumaczenie. Rozdział swietny! Wiesz z chęcią pomoglabym ci w tłumaczeniu ale nie potrafie tego robić:( przepraszam
OdpowiedzUsuń@fucxbieber
Ależ nie masz za co przepraszać. Każdy ma swoje prywatne życie, nawet Ty i nie wiesz kiedy coś Ci wypadnie. Nie przejmuj się komentarzami niektórych małolat, bo one zamiast poprawiać oceny na koniec roku to tylko siedzą przed tym komputerem czy telefonem i sprawdzają czy jest nowe tłumaczenie. Powinny się najpierw zastanowić co mówią, czy piszą, a jak im się nie podoba, to zawsze mogą przeczytać po angielsku.
OdpowiedzUsuńTakże... Don't worry :)
A co do tłumaczenia to jak zwykle świetne. Mimo że przeczytałam go po angielsku, to znowu wzbudził we mnie wielkie emocje :D
Pozdrawiam xoxo ~Agata :)
PS. Ten komentarz byłby dłuższy, ale nie wiem dlaczego sam się usunął i musiałam pisać jeszcze raz :)
świetny ! :)
OdpowiedzUsuńnie masz się co tłumaczyć :> każdy ma swoje życie i swoje sprawy :)
wybaczam, wybaczam, wybaczam <33 nie masz sie co martwić, bez przesady, przecież ty też masz swoje życie i nie musisz nam się z niego spowiadać. Dziękuję za ten rozdział, nieważne że długo musieliśmy na niego czekać, fajnie że dodałaś, a my już wiemy że wszystko jest w porządku :))
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)) nie musisz się śpieszyć :)
~halfatwin
Łooooo! Nowy! <3 zaczynam czytać ;***
OdpowiedzUsuńBoskiii! Zayna ojciec przesadził !!! Dupek! Nw o co biega, a się wtrąca :P
OdpowiedzUsuńBambi kochanie moje nawet nie wiesz jak się o ciebie martwilam !!! Myślałam że coś się stalo, oczywiście że wybaczam ale błagam nie strasz już nas tak więcej :**
OdpowiedzUsuń@malpunia
Witamy z powrotem! <3
OdpowiedzUsuńDzięki za tłumaczenie :))))
Boski rozdział, ale ten YASER! yghhh....
Nic dodac,nic ująć :) świetnie tlumaczysz
OdpowiedzUsuńJeju świetny xd Zayn tak bardzo sex i ten jego drżący kutasek o lol XD czekam na nn pozdrawiam Żygusia! :3 xd/ciężarna Sanderka
OdpowiedzUsuńOch! Pradawni Bogowie! Dziękuję za wysłuchanie moich modłów! Bambi wróciła! Cieszę się tak bardzo, że aż mnie nosi :)
OdpowiedzUsuńFajnie przetłumaczony rozdział. Ojciec Zayna przesadził, co on się tak uwziął na tą Victorię! Już nie mogę się doczekać kolejnego!
Pozdrawiam cieplutko, Asiek :)
Nie przejmuj się tą krótką przerwą w tłumaczeniu, jesteś tylko człowiekiem xd
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :D
Jak dla mnie to mogłabym czekać na rozdział jeszcze miesiąc.. bardziej bałam się że z Tobą jest coś nie tak :(
OdpowiedzUsuńWitaj Olu! :) Po tym rozdziale uświadomiłam sobie jak Zayn ma ciężko. Nie może sobie nawet zrobić przerwy, współczuję mu. Ciesze się, że Victoria jakoś zaczyna 'działać'. Niepokoi mnie tylko jeden fakt, który wyczytałam w orginale, ale zaczekam, aż zostanie przetłumaczone. Wtedy będę miała pewność. :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie się zastanawiałam dlaczego dawno nie było rozdziału a tu BAM nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńcudowny, mam nadzieję że znajdzie sie ktoś do pomocy, bo niestety się nie nadaję :(
"Mój kutas się trząsł.
OdpowiedzUsuńNo dosłownie wszystko."
Hahahah Zayn >>>>>>
XDXDXD
UsuńOjciec Zayna to zjeb, cholernie niemiły człowiek!
OdpowiedzUsuńRe u psychiatry hmm.. to będzie ciekawe.
Bambi, spoko, przecież ty masz własne życie!
Rozdział niesamowity :). Dziękuję za to że tłumaczysz to opowiadanie ;). Nawet nie wiesz jak się cieszę że nic ci nie jest bo już zaczynalam się martwić:). Pozdrawiam Kamila ♡
OdpowiedzUsuńRe zaczyna dostrzegać, że potrzebuje porady pomocy. Obstawiam, że na podjęciu tej decyzji zauważył komentarz ojca Zayna, który swoją drogą jest dupkiem. Nic tylko interesy w głowie. Faceci -.-
OdpowiedzUsuńBędzie kiedyś Kayla??
Pozdrawiam, KiKi
przeczytam jutro. chcialam tylko naposac, ze ciezze sie, ze wszystko juz jest w porzadky, bo przestraszylam sie, ze zawiesilas tlumaczenie itp :D dodam dokladny komentarz jutro, jak juz przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńJa pierdziele ojciec Zayn'a przejebał po całości -,- Już nie mogę się doczekać kolejnego C;
OdpowiedzUsuńNIE RÓB NAM TEGO PONOWNIE !!!
OdpowiedzUsuńNie lubie ojca Zayna... Ciesze sie ze wrocilas i wszystko okej toba buziaki ;*
OdpowiedzUsuńA ja serio myślałam, że nie żyjesz. Następntm razem daj znać co z Tobą :)
OdpowiedzUsuńhhaha kurwa jaki pojeb z tego ojca haha XD Myślałam, że nie żyjesz :O
OdpowiedzUsuńCzarne scenariusze, matko, zła aura krąży wokół nas XD
UsuńOaooaoaoshdidykdgxllruodhdkduofhdmhxhxofbfkhcochcjcj oncigu cudowny !!! Ojciec Zayna to sukinsyn. Zależy mu tylko na interesach. Bidny zayn tak bardzo cierpi jego kutas nie używany od dłuższego czasu. Lol co ja pisze Czekam nn . POZDRAWIAM CIĘŻARNĄ SANDERKE !!!!!!!!!!!!!/ Żyguś
OdpowiedzUsuńTy nie masz nawet za co przepraszać po prostu także poza tłumaczeniem masz swoje życie więc nie ma co się przejmować ja przynajmniej staram się to zrozumieć. A rozdział jest super serio cieszę się że Victoria zgadza sie juz na coraz więcej czułości ze strony Zayna , tylko jego ojciec mnie wkurza bo nie wie co się stało a ocenia i się wymądrza już nie mogę doczekać się nn 💖💖
OdpowiedzUsuńnaprawde nie masz za co przepraszać chyba ze o to ze sie o cb martwillismy Dziekuje ze tłumaczysz
OdpowiedzUsuńNie przepraszaj!
OdpowiedzUsuńCieszę się że w ogóle chce Ci się dodawać, a te kilka dni przerwy tylko pobudzają "apetyt" na nowy rozdział!!
Rozdział świetny i czekam na mastępny <3
Nie przepraszaj. Ważne że jesteś. Dziękuje <3
OdpowiedzUsuńOjciec zayna to debil
<3
OdpowiedzUsuńAWWWW jaram się, bo nowy rozdział ♥ to zrozumiałe, że nie postawisz tłumaczenia ponad wszystko, więc nie musisz przepraszać. ale cieszę się, że ten rozdział już jest :)
OdpowiedzUsuńczeemu ojciec Zayna jest takim chamem :c a ma takie fajne córki i żonę też w sumie. mam nadzieję, że Re i Zayn przejdą przez te wszystkie problemy razem i będzie dobrze.
weny w tłumaczeniu :*
Masz wybaczrnie xD mega sie ciesze ze dodalas nowy rozdzial yolo Dobrze ze Re sama powiedziala Zaynowi ze chce isc so specjalisty mam nadzieje ze jej to pomoze :) Kochami i nie spiesz sie z nastepnym rozdzialem <3
OdpowiedzUsuńWybaczam. hahaa <3 rozdział świetny ale się dziwnie dlaczego 80 komentary mój jest 81 masakra ludzie komentujcie to!
OdpowiedzUsuńZEJIEBIOZA W KOPALNIANĄ BAMBOLE O MATKO CO JA PISZĘ to nie ma sensu lulz, ale sie cieszę, że wróciłaś do nas! Martwilam sie o ciebie:(( rozdział przetłumaczony jak zawsze- bosko! XD
OdpowiedzUsuńZen hamuj się!
OdpowiedzUsuńJaj ja nienawidzę ojca Zena ja pierdziele ;-;
OdpowiedzUsuńOLA WROCILAS :')
UsuńNie nasz za co przepraszać, każdy potrzebuje się odizolować od wszystkiego i wszystkich ;) ja wybaczam :D z tym że wszyscy się o Ciebie martwilismy, nie rób tak więcej, bo miałam czarne myśli...
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału:
1. Ojciec Zayna mnie wkurwil i to ostro, nie powiem ze nie. Juz go nie polubie :/ za Chiny
2. Re w końcu zaczyna się ogarniać. Postęp. Cieszy mnie to że nie odepchnela od siebie Zayna i ze daje się powoli do siebie zbliżać
3. Szkoda mi Zayna... widać jak bardzo stara się żeby Re niczego nie zabrakło. Słodki był gdy dał jej ta różę. No i kiepsko mu wyszło z ta firma ale mam nadzieje ze nie odniesie jakiś poważnych strat i wszystko odbuduje jakoś
No a więc... to chyba tyle :) nie musisz się spieszyć z następnym rozdziałem, najpierw załatw swoje sprawy a później się nami martw :p ale nie każ nam za długo czekać hahaha :D
No to do następnego xx
Nie wiem czy tylko ja mam takie wrażenie ale im więcej jest rozdziałów z pov Zayna to oddalam sie od Victorii! Niech bedzie rozdział z perspektywy Re :(
OdpowiedzUsuńTęsknię za nią, za jej myślami, czasem chamskimi komentarzami (w myślach oczywiście xD)
BAMBI, DZIĘKI ZA TLUMACZENIE ♥
nie martw sie za to tłumaczenie ! Nic sie nie stało ! Kochamy cie i zawsze będziemy czekać nawet jak rok nie będziesz dodawać xx
OdpowiedzUsuńRozdział jest wspaniały i tak szczerze mega sie ciesze że Re sie przekonuje do Zena xx ale jego ojciec jest nie do wytrzymania.. wkurwił mnie.. xd
KC i do następnego skarbie @luv_1d _bromance
rozumiem cię kochana <3 nie przejmuj się a tak btw rozdział cudnwy, mój tata jest muzułmaninem więc ich zasady przy stole nie są mi obce :)
OdpowiedzUsuńAaa czekam na kolejny :33
OdpowiedzUsuńCudowny !!
OdpowiedzUsuńDlaczego jest tak mało komentarzy?
OdpowiedzUsuńJejkuus :)) nic sie nie stalo. Rozumiemy! <3
OdpowiedzUsuńRozdzial cudownyyy. Chce wieeecej!!! :))
@luvmyniallers
Wszystkie blogi są rewelacyjne, przeczytalam je w 2 miesiace *.*
OdpowiedzUsuńCzejam na kolejny rozdzial w tlumaczeniu :)
Kochana, wszyscy Cię rozumiemy. Masz swoje prywatne życie którym też się musisz zająć. A rozdział świetny! Nie śpiesz się z tłumaczeniem następnego. ♥
OdpowiedzUsuńtt: @yourparadisexx
Bambi wraca do żywych!! <3 Ale nas wystraszyłaś. Nie masz za co przepraszać. Dobrze, że wróciłaś. Tęskniłam :)
OdpowiedzUsuńJezu, czy Re na prawde jest w ciazy ?!
OdpowiedzUsuńMasz swoje życie a te 2 tygodnie to nie jest jakies wielki halo. Swietny rozdział ;* .
OdpowiedzUsuńNie tłumacz się nam! Nie masz żadnego obowiązku. Robisz to z własnej woli, marnujesz swój wolny czas, więc jesteśmy Ci tylko za to wdzięczni, a pretensję mają tylko idioci.
OdpowiedzUsuńMy bardziej martwiliśmy się o Ciebie, czy z Tobą wszystko w porządku. Mam nadzieję, że jest dobrze.
Dziękujemy za tłumaczenie i naprawdę nic się nie stało ♥
Kocham Cię :)
OdpowiedzUsuńDziekujemy ze wrocilas! :)
OdpowiedzUsuńJestes najlepsza!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam! <3
OdpowiedzUsuńmyślałam, że jego ojciec jest ok...
OdpowiedzUsuńSzczerze nie spodziewałam się takiego zachowania po ojcu Zayn'a!!! Myślałam że jest fajnym gościem coś jak jego mama :D No ale cóż już go nie lubię xD Czekam na kolejny <3 :*
OdpowiedzUsuńKOCHAM
OdpowiedzUsuńkocham
KoChAm
kOcHaM
Kiedy Będzie kolejny rozdział ?? Za długo je tłumaczysz. :(
OdpowiedzUsuńMa swoje życie, jak każdy.
UsuńSkoro ci przeszkadza, to może tłumacz sama??
Przeczytałam wszystko w... 3 dni? Tak, 3 dni ;3 To opowiadanie jest genialne *.* Tłumaczysz świetnie! No i chyba muszę przeczytać Greya xD W ogóle Zee jest tu taki kochany ^^ Nie wiem co mam jeszcze napisać... :/ Jedyne co mam w głowie to dhobvstimcawwipk zfhmmnc..., w pozytywnym sensie xD No! To do następnego! :*
OdpowiedzUsuńGenialny !!
OdpowiedzUsuńJa juz przeczytałam po ang do 11 rozdziału...ajjj akcja się będzie rozkręcała nieco, ale i tak uważam że ta 3 część jest jedną z najnudniejszych, jakoś tak mnie nie wciągła jak 1 i 2....ale może zbiegem rozdziałow bedzie coraz to lepiej....oby oby:)
OdpowiedzUsuńTo jest po prostu świetne! Znalazłam tego bloga dwa dni temu i przeczytałam już wszystko. Strasznie mi się podoba i z niecierpliwością czekam na następne części ;) Wcześniejszych nie komentowałam, ale teraz jak będę na bieżąco moje komentarze będą pojawiały się regularnie :) A co do tej części to ojciec Zayna okropnie mnie wkurzył, zachował się strasznie. Mam nadzieję, że ten psychiatria pomoże Re i wszystko się ułoży :) Więc podsumowując bardzo, bardzo się cieszę, że trafiłam na tego bloga, bo Twoje tłumaczenia są świetne i dziękuję, że się tym zajmujesz i poświęcasz swój czas :* czekam na następną część... Pozdrawiam i do następnego <3
OdpowiedzUsuńCo tak malo.komentarzy???
OdpowiedzUsuńCzemu mówicie, że zachował się tak strasznie? Ok, dla nas może tak, bo wiemy że została zgwałcona, ale on tego nie wie i rzeczywiście może mu się wydawać, że przez nią za bardzo zaniedbuje firme.. Troche chamsko ale jego też zrozumcie :D
OdpowiedzUsuń11 dni.
OdpowiedzUsuń7 rozdziałów w tył.
Brak tłumaczenia.
Tłumaczka leci w chuja -'-
OdpowiedzUsuńOpanuj sie moze kurwa troszeczke!!!
UsuńTeż się niecierpliwię,ale każdy ma swoje życie.Poza tym rozdział 5 jest dłuuuuugi.
OdpowiedzUsuńTrochę zrozumienia ;)
Ale mówiła że będzie w tym tygodniu a jakoś nadal nie ma.. Przecież to nie może zajmować aaaz tak strasznie dużo czasu. Chyba
OdpowiedzUsuńOna ma tez swoje zycie jak doda nowy rozdziqł to doda nic na siłe :)
Usuńkocham to opowiadanie oby rozdział był szybko :( proszę, wiem że to trudne i bardzo zajmujące ale daj nowe tłumaczeeenie :) i proszę nie ustalaj dokładnego terminu, jeżeli to ma potem wyjść jak wczoraj. rozumiemy, każdy swoje życie ma, i nie jesteś robotem i różnie bywa ale po prostu nie ustalaj lepiej dokładnego terminu bo potem znowu coś nie wyjdzie i będą takie spiny jak teraz. Czekam na nowy rozdział, pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń:* Kocham <3
OdpowiedzUsuńCudooo *.*
OdpowiedzUsuń